332 lata temu – Bóg dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu!

polska_narodowa-1

Polacy przy dźwięku trąb i miedzianych kotłów, z rozwiniętymi chorągwiami, ruszyli w szyku „kolano z kolanem”, czyli tak blisko siebie, że jeźdźcy dotykali się stopami i kolanami. Widok był tak niesamowity, że niemieccy żołnierze przystanęli, by móc podziwiać ostatnich rycerzy Europy!

 

Bitwa

12 września 1683 roku to dzień pamiętny dla całej chrześcijańskiej Europy. Po kilkugodzinnych zmaganiach armii koalicji chrześcijańskiej z armią Imperium Osmańskiego, do szarży ruszyło polskie rycerstwo. Uskrzydleni husarze z długimi kopiami, którym towarzyszyli noszący kolczugi i dzierżący w dłoniach dzidy pancerni, szli na czele całej sprzymierzonej armii, czyli wojsk koronnych, cesarskich i niemieckich. Polacy przy dźwięku trąb i miedzianych kotłów, z rozwiniętymi chorągwiami, ruszyli w szyku „kolano z kolanem”, czyli tak blisko siebie, że jeźdźcy dotykali się stopami i kolanami. Widok był tak niesamowity, że niemieccy żołnierze przystanęli, by móc podziwiać ostatnich rycerzy Europy!

 

Spływający po zboczach gór wiedeńskich „stalowy walec” kawalerii, dbając o zachowanie zwartości szeregów i oszczędzając siły spragnionych, i głodnych rumaków, powoli nabierał prędkości. Dopiero na 50 – 60 metrów przed Turkami przyspieszył do galopu, by na kilkanaście kroków przed nimi, z okrzykiem „Jezus!” oraz „bij, zabij!”,  przejść w cwał i z impetem uderzyć w szeregi nieprzyjaciela. Efekt był przerażający. Długie na niemal 5 metrów kopie husarzy wbijały się w przeciwników i łamały w ich ciałach, zanim ci w ogóle mogli użyć swojej broni. Czasami przebijały nawet dwie ofiary naraz. Wówczas husarze odrzucili ułamki drzewek. Sięgnęli po szable wiszące dotąd na temblakach i nimi torowali sobie dalszą drogę. Obok nich pancerni, zręcznie fechtując swoimi dzidami, wspomagali skrzydlatych rycerzy. Zbroje i kolczugi nieźle chroniły Polaków przed wrażymi ciosami. Dlatego co zręczniejsi Turcy starali się trafić w nieosłonięte twarze ludzi, czy też kierowali swą broń przeciw rumakom. I choć bywało, że ten i ów ranny czy zabity Polak spadł z konia, to jednak Turcy byli bez szans. Śmierć bezlitośnie zbierała swe żniwo w ich niemal nieopancerzonych szeregach.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *