Daj się uwieść.

jcrmałe
z o. Maciejem Sierzputowskim rozmawiała Kasia Chrzan

Kasia: „Kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Piotr podniósł go ze słowami: «Wstań, ja też jestem człowiekiem.” Proszę Ojca, czy to nie piękne, gdy jeden człowiek mówi do drugiego: „ja tez jestem człowiekiem”? I jakże niezwykle objawiła się w tych słowach Piotra nietknięta przez żaden fałsz Święta Prawda Chrystusa, który mówi do każdego z nas: JA TEŻ JESTEM CZŁOWIEKIEM!!! Nie jestem TYLKO człowiekiem, jestem też Twoim Bogiem, ale Ja – Twój Bóg i Stwórca – JESTEM TEŻ CZŁOWIEKIEM – dla Ciebie. Co to oznacza? Dla nas powinna to być najważniejsza informacja dotycząca naszego postępowania: Jezus mnie rozumie! On jest też człowiekiem, a z racji tego, że jest zarówno człowiekiem jak i Bogiem, rozumie mnie lepiej, niż ja sam kiedykolwiek mógłbym siebie zrozumieć. Jak Jezus pokazuje człowiekowi prawdę o nim samym?

o. Maciej: Przepięknie pisze o tym Jan Paweł II w swojej pierwszej encyklice „Redemptor hominis”, czyli „Odkupiciel człowieka” w punkcie 10: „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa.

I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel, jak to już zostało powiedziane, „objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi”. To jest ów — jeśli tak wolno się wyrazić — ludzki wymiar Tajemnicy Odkupienia. Człowiek odnajduje w nim swoją właściwą wielkość, godność i wartość swego człowieczeństwa. Człowiek zostaje w Tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo! „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28).

Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca — nie wedle jakichś tylko doraźnych, częściowych, czasem powierzchownych, a nawet pozornych kryteriów i miar swojej własnej istoty — musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa. Musi niejako w Niego wejść z sobą samym, musi sobie „przyswoić”, zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnaleźć.

Jeśli dokona się w człowieku ów dogłębny proces, wówczas owocuje on nie tylko uwielbieniem Boga, ale także głębokim zdumieniem nad sobą samym. Jakąż wartość musi mieć w oczach Stwórcy człowiek, skoro zasłużył na takiego i tak potężnego Odkupiciela (por. hymn Exsultet z Wigilii Wielkanocnej), skoro Bóg „Syna swego Jednorodzonego dał”, ażeby on, człowiek „nie zginął, ale miał życie wieczne” (por. J 3, 16)”.

Chyba nie trzeba dodawać więcej…

Kasia: „Wtedy Piotr przemówił: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie.” O jaki lęk chodzi Bogu w tych słowach? Co to jest Bojaźń Boża i dlaczego jest ona wielkim szczęściem człowieka? Bo nim jest!

o. Maciej: Bojaźń Boża to przecudowny dar, który ofiarowuje nam Duch Święty. Na czym to polega?

Nie chodzi absolutnie o strach przed Bogiem, przed Jego karzącą mocą… Tego typu uczucia nie pochodzą od Boga, ale od złego, który robi wszystko, żeby nas od Boga oddalić, a strach jest zawsze ucieczką.

Bojaźń Boża, dar Ducha Świętego, to lęk przed utratą relacji z Bogiem, lęk przed popełnieniem grzechu, to święta batalia o pozostanie zawsze, w każdej sytuacji w relacji z Bogiem Ojcem, pełnym miłości i zrozumienia.

 Kasia: Kiedy Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali nauki. I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego wylany został także na pogan. Słyszeli bowiem, że mówią językami i wielbią Boga. Proszę Ojca, co to właściwie jest wylanie Ducha Świętego? Czy musi to być zawsze jakoś spektakularne? Czy zawsze temu muszą temu towarzyszyć jakieś szczególne zachowania ludzkie? Czy wylanie się Ducha Świętego bywa również w ciszy i samotności człowieka? Czy wylanie się Ducha Świętego jest czymś, co ma miejsce tylko i wyłącznie w jakiejś wspólnocie ludzi?

o. Maciej: Wylanie Ducha Świętego jest konkretnym doświadczeniem głębszego przeżycia spotkania z Bożą miłością.

Widziane z zewnątrz, skutki modlitwy o wylanie Ducha Świętego u poszczególnych osób są bardzo zróżnicowane. Niektórzy przeżywają głębokie poruszenie już podczas samej modlitwy. Polega ono na szczególnym, żywym doświadczaniu miłości Bożej i na jej oddziaływaniu na ich życie.

U innych nie widać żadnych natychmiastowych „skutków”, ujawniają się one stopniowo w następnych tygodniach lub miesiącach. Jakie są tego owoce? Są to: bardziej żywa i konkretna świadomość obecności Boga w życiu, pragnienie lepszego poznania Go, stały kontakt z Pismem Świętym, zapał do modlitwy, odnowiona relacja do Kościoła, pragnienie ewangelizacji.

U niektórych osób mogą się też pojawić jakieś szczególne charyzmaty, dary dla dobra innych. Skutki te stanowią zewnętrzny przejaw rzeczywistej łaski Pięćdziesiątnicy i w ten właśnie sposób doświadczają wylania Ducha Świętego ci, którzy je otrzymują. Pojawienie się w nich owej wszechmocy miłości Bożej, którą jest Duch Święty, wbudza ich gwałtowne emocje. Bierze On ich w swe posiadanie, przemienia, dokonuje głębokiej odnowy i daje im nowe poznanie żyjącej Osoby Chrystusa i miłości Ojca. W ten sposób obdarza ich wyjątkową zdolnością adoracji, miłości, dawania świadectwa i poświęcania się.

Nic w tym dziwnego, gdyż sam Chrystus dał nam tę obietnicę: „Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”… i to się dzieje…

 Kasia: Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.” 1 J 4, 7-10  Proszę Ojca, chcę poruszyć przy Miłowaniu ważny – typowo ludzki, a zatem i przecież Boży temat: uczuć, emocji, czy pragnień w miłowaniu siebie wzajemnie. Czy miłowanie musi iść w zgodzie z naszymi pragnieniami? Przecież człowiek doświadcza różnych emocji w relacji z drugim człowiekiem, w rodzicielstwie, małżeństwie, czy kapłaństwie… Czasem pokusy w uczuciowości ludzkiej bywają tak silne, że człowiekowi może się wydawać, że już nie potrafi kogoś kochać, a przecież niejednokrotnie właśnie w wierności drugiemu człowiekowi, wbrew wszystkiemu co się czuje, przejawia się najgłębsza z Miłości – OFIARA CAŁOPALNA Z SIEBIE SAMEGO. Nie jest możliwe wytrwać w takiej ofierze wierności jeden drugiemu, wbrew wewnętrznemu chaosowi, bez Boga. U ludzi to niemożliwe, ale przecież u Boga…

Czyli gwarantem wierności – czyli Miłości Ofiarnej względem drugiego człowieka, nie jest jakakolwiek moja predyspozycja, ale tylko to jedno: moja osobista więź z Bogiem, prawda?

o. Maciej: Jasne, to więź, relacja z Bogiem jest szkołą miłości, bo Bóg jest miłością.

Trzeba zrozumieć, czym jest miłość. Bardzo często miłość utożsamiana jest z uczuciem, z emocjami, które muszą jej towarzyszyć. Tylko , że miłość nie jest uczuciem!

Miłość to konkretny czyn, konkretny akt. Żeby kochać nie trzeba doznawać nie wiadomo jak wzniosłych uczuć, zwłaszcza, że uczucie, to co czuję, jest zawsze skierowane na mnie, bo ja to czuję, czuję to, co sprawia mi przyjemność. Miłość to dokładne przeciwieństwo, to uszczęśliwienie drugiego człowieka.

Aby kochać często trzeba zacisnąć zęby i nie iść za uczuciami i emocjami, które zazwyczaj oddalają nas od bliźnich.

Trwać w miłości Bożej, być nią rozpalonym, aby ten ogień, to ciepło dawać innym…

To jest największa radość…!!!

Kasia: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!”  J 15, 9-17 wytrwajcie… Proszę Ojca, to słowo Chrystusa niesie nam ogromną treść. To jest prognoza dla tego, co dzieje się w duszy i ciele każdego człowieka. To jest mowa o nieustannej WALCE!

o. Maciej: To prawda, życie chrześcijańskie jest przepiękne, ale przez to również wymagające. Każdego dnia stajemy na polu bitwy między kłamstwem, a prawdą, które są w nas. Małżeństwo, kapłaństwo, życie rodzinne, przyjaźnie…

Bóg nas pokornie uwodzi swoim pięknem, a zły agresywnie i perfidnie chce je w nas pokrzywić. Niestety często mu się udaje. Dajemy się naiwnie wciągnąć w obietnice radości, która jest zwykłą, marną, satysfakcją… Pozwalamy, żeby pociągnęły nas diabelskie ognie sztuczne – trochę wybuchów, światełek i… ciemność…

„Wytrwajcie w miłości mojej!” to słowo dla nas, bo to jedyny inteligentny sposób na życie… Zły mimo atrakcyjnych obietnic życie mi odbiera… Tylko Chrystus DAJE mi życie, On jest jedynym Dawcą życia i prawdziwej radości, która nie przemija, ale trwa na wieki.

Kasia: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.”

A oto WSZECHPRAWDA: „Oznajmiłem wam wszystko…” – a my ludzie szukamy spełnień niewiadomo gdzie, niewiadomo z kim… i  dla radości niepełnej. Radość niepełna tak naprawdę nie jest wcale radością. Jest oszustwem w nas. Radość niepełna jest prawdziwie – naszym upadkiem. A chodzi tylko o jedno: o ofiarę z siebie dla innych. Nic więcej. Wtedy jest radość pełna!!! I ze swej natury człowiek jest przeznaczony do przeżywania radości pełnej!!! Człowiek stworzony jest do radości – ale tylko do tej pełnej!!! Jeśli nie umieram dla Boga i  drugiego człowieka, nigdy nie poznam radości. Wybrani do radości w umieraniu dla Ukochanych!!!

o. Maciej: Chrystus zapowiada radość pełną, Jego radość w nas… Nie chodzi tu absolutnie o prostą satysfakcję, która nigdy nie jest stała, zawsze zanika prędzej czy później… ale o radość trwałą, która nie przemija, nie znika, nie upłynnia się… Radość Chrystusa jest radością paschalną, radością Tego, który nie szuka natychmiastowych satysfakcji, które mogą Mu coś dać, ale daje siebie!!! Kto szuka czegoś dla siebie, nigdy nie zazna radości, bo będzie mu zawsze mało, zawsze niewystarczająco. Kto siebie daje, w tym bezinteresownym darze z siebie odnajduje niewyczerpane źródło radości.

Spróbuj, daj się prowadzić, a zobaczysz, że to działa…!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *