Doniosłość cierpienia psychicznego w drodze do Nieba.

ikkk

 

          Cierpienia psychiczne, dokładnie tak jak każde inne cierpienia, są ze swej natury dla przeżywającego je człowieka ściśle określonym, realnym cierpieniem.

Sensu cierpienia natomiast nie da się zrozumieć w wymiarze życia doczesnego. Ostateczny cel cierpienia ludzkiego zawsze wykracza poza jego życie ziemskie i tylko w ten sposób ujęte, może pozwolić odetchnąć naszemu myśleniu, kuszonemu pokusami bezsensowności trudności psychicznych, które nas spotykają.

Oczywiście, aby postrzegać rzeczywistość cierpienia w ten sposób, potrzeba wiary w Boga. Konieczna jest nasza zgoda na działanie w nas Ducha Świętego, w naszej osobowości właśnie takiej, jaka jest, chorej, czy zdrowej, i właśnie tu i teraz, natychmiast.

Wiara jest podstawą sensowności życia każdego z nas. Powiem dosadniej, jest podstawą wszelkich czynności życiowych a zwłaszcza wszelkich cierpień, chociaż droga wiary jest tak indywidualna, jak indywidualni jesteśmy my wszyscy z osobna.

Choroby psychiczne splatają się z życiem religijnym człowieka na różne sposoby. Są chorzy, którzy na przykład doznają poczucia jakiegoś opętania, ale realnie opętani nie są. Oczywiście potrzebują oni pomocy kapłana – oświeconego spowiednika, rozeznania, potrzebują Spowiedzi Świętej i Komunii Świętej, dokładnie tak samo, jak każdy człowiek cierpiący z jakiś innych powodów. I tak samo jak w przypadku każdych innych chorób, ważne są modlitwy o uzdrowienie i modlitwy wstawiennicze.  Ale cierpiące w ten sposób osoby również potrzebują najzwyczajniej w świecie lekarza.

Jeśli więc człowiek nie jest opętany, ale po prostu w zaostrzonym stanie chorobowym  odczuwa np. silne lęki, chorobliwą rozpacz, czy natręctwa, które nie są zakorzenione w zewnętrznej, realnej przestrzeni, ale w jego psychice, to osoba taka realnie przeżywa swoje cierpienie, które ma swój równie rzeczywisty cel, podobnie jak w przypadku każdego innego cierpienia.  Cierpienie takiego człowieka jest tak samo ważne(!), jak każde inne i jest doniosłe(!) w wymiarze eschatologicznym.

Jaki miałby to być cel? Nie jesteśmy Bogiem. Tego zazwyczaj nie wiemy od razu. Jestem jednak pewna, że osoba traktująca poważnie Osobę Boga, będzie to prędzej, czy później wiedziała. Zobaczy cały obraz sensu swego, niejednokrotnie ukrytego przed światem, indywidualnego cierpienia, jako doniosłe zadanie w porządku zawsze wygrywającej Łaski Boga, która realizuje się w człowieku, jeśli ten tylko na to pozwala.

Ponadto jeśli człowiek pragnie trwać wiernie przy Bogu, niejednokrotnie jest w stanie o wiele łatwiej rozpoznawać swój stan, a to daje jasność rozeznawania pokus, których może doświadczać również i podczas cierpień psychicznych, takich jak chociażby pokusa rozpaczy.

Rozwój duchowy osób cierpiących w ten szczególny sposób jest, tak samo jak w przypadku każdego innego cierpienia, mocnym czasem dla nich samych, zwłaszcza wtedy gdy oni sami trwają blisko przy Bogu, bez względu na to, co akurat w danym momencie odczuwają.

Na przykład chory na lęki napadowe, jeśli sam tego zechce, może zbliżyć się do Tajemnicy cierpienia Chrystusa, który wyraźnie powiedział: „Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę.” /J. 12, 27/ Nasze relacje z Chrystusem spełniają się właśnie w takich momentach, choć oczywiście nie wyłącznie.

Chory, doznający lęków, postrzega siebie jako osamotnioną, zagubioną postać, ale jeśli  w takim czasie skierowuje swoją uwagę na Chrystusa, który zna każdy(!) lęk, czy upokorzenie, wtedy może dostrzec, że nie jest sam, bo Bóg nie boi się wejść w żadną psychikę, nawet w tę najbardziej schorowaną, czy poranioną, nawet taką, która stoi nad przepaścią pełną pokus rozpaczy. Bóg chce tam być z człowiekiem, chce(!) i ma Moc go ochraniać.

W radzeniu sobie z chorobami psychicznymi, które tak jak każde ludzkie cierpienie mogą stać się ważnym aspektem w rozwoju duchowym, wydaje się ważne, aby nie opierać się tylko i wyłącznie na własnej wizji rzeczywistości. Koniecznie (!) należy tu dodać, że paradoksalnie (choć to przecież nie paradoks), osobom chorym psychicznie, niejednokrotnie łatwiej jest wierzyć Bogu, bo same doświadczają, zazwyczaj częściej niż inni, że nie mogą ufać sobie samym, z racji silnych doznań psychicznych. I tu objawia się ogromna Łaska tego cierpienia, bo sensem wiary jest porzucenie pewności opartej na sobie, a całkowite oparcie się na Bogu.

Żyjemy z natury w społeczeństwie, zarówno na poziomie fizycznym, jak i psychicznym. Tak samo jak korzystamy z umiejętności stolarza, gdy zamawiamy u niego meble, których sami nie potrafimy sobie zrobić, tak samo korzystamy z pomocy oświeconego spowiednika podczas Spowiedzi Świętej, bo jego powołanie jest nam dane,  ale również i z pomocy lekarzy, gdy nie radzimy sobie z chorobą, zarówno fizyczną, jak i psychiczną, czy dodatkowo jeszcze, idziemy po pomoc do mądrego terapeuty.

Ks. Prof. Franciszek Głód – psycholog / pragmatyk, zapytany o postawę niektórych osób wierzących, nie chcących się leczyć na choroby psychiczne, powiedział krótko: „Ale przecież Łaska Boża działa również poprzez ludzi, na przykład poprzez lekarzy!”

Oczywiście dla każdego z nas, będącego w  trakcie przeżywania jakiegoś konkretnego cierpienia, niezwykle ważne jest wsparcie tych osób, o których wiemy, że nas szczerze kochają. A zatem, jeśli zdarzy się, że dotknie nas jakieś szczególne cierpienie psychiczne, które na zewnątrz jest niewidoczne, ale wypala nasze wnętrze i sprawia niewyobrażalny ból, który dla świata jest niczym, którego świat może nie pojmować, albo wręcz zdeprecjonuje doniosłość tego cierpienia, to jednak my – ludzie ufający Bogu,  jakkolwiek cierpiący, mamy pewność, że Bóg widzi w ukryciu wszystko!

Jestem przekonana, że bez Jezusa Chrystusa, który nie boi się wejść i przeżyć z człowiekiem jego nawet najgorszych lęków, takie widzenie sprawy nie jest możliwe, ale z Nim ZAWSZE! Co więcej, tylko Bóg jest w stanie pokazać Nam sens każdego absurdu, którego doświadczamy czasem wszyscy: i ci chorzy , i ci zdrowi! Ufasz Mu zatem?

Polecam w temacie:Okadka_stinissen.indd

Chwała Jezusowi, który nie boi się bać z człowiekiem!

Kasia Chrzan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *