Komentarz do Mt 10, 26-33 na niedzielę 22 czerwca 2014

kostrzewa

„Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim

Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed

moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32-33)

1. Słysząc ostrzeżenie Jezusa, by się Go nie zaprzeć, mimowolnie kojarzy się nam

postać Piotra Apostoła i jego trzykrotne tchórzostwo kilkanaście godzin przed

śmiercią Mistrza. „Zaprzeć się” to znaczy przekonywać usilnie innych, że nie jest się

przyjacielem Jezusa ani sprzymierzeńcem Jego przykazań. Gdy analizujemy zaparcie

się pierwszego wśród Apostołów widzimy słuszność przestrogi Jezusa „Nie bójcie się

ludzi!” (Mt 10, 26). Piotr zląkł się ludzi. Służącej na dziedzińcu (Mt 26,69), służącej

przy bramie (Mt 26, 71), innych którzy Piotra rozpoznali (Mt 26, 73). Wobec tych

ludzi Piotr kłamie, zaprzecza pod przysięgą, zaklina się i znów przysięga. Znakiem

piania koguta Jezus oznajmia Piotrowi – zbytnio uwierzyłeś w siebie. Jeszcze nie

wydoskonaliło Cię męstwo z Ducha Świętego. Zanim staniesz się gotowy na kajdany,

więzienie, chłosty, ukrzyżowanie wymęczą Cię łzy. Gorzko płacz, Piotrze. W tych

sytuacjach wygodniej było ci Mnie nie znać. Bałeś się. Dam Ci jednak jeszcze wiele

okazji, abyś się do Mnie przyznał. Nie lękaj się!

2. Dlaczego boimy się ludzi? Co przeszkadza nam w przyznawaniu się do przyjaźni

z Jezusem i do mądrości Jego przykazań? Dlaczego wstydzimy się mówić o Bogu,

zapewniać innych że się za nich modlimy, napominać o grzechu czy walczyć z

pracodawcami o prawo do wolnej niedzieli i niedzielnej Mszy? „Bójcie się Tego,

który duszę i ciało może zatracić w piekle”. Tym zdaniem Jezus wskazuje na

prawdziwego nieprzyjaciela uczniów Jezusowych. Jest nim ojciec kłamstwa. Za

strachem paraliżującym naszą wiarę stoi szatan. Duch Święty wlewa w serce moc i

męstwo; szatan – zawstydzenie i lęk. Temu ostatniemu zależy, żebyśmy się bali! Żeby

liczyło się dla nas bardziej to, co ludzie o nas sądzą, aniżeli co Bóg o nas myśli. Żeby

nasze serce było przewrażliwione myślami o wszędobylskim wzroku pogardzającym

naszą wiarą. Abyśmy się bali wyśmiania. Abyśmy broniąc słuszności Bożych

przykazań bali się wyzwania od średniowiecznych dewotów. Abyśmy się bali mówić

prawdę, bo można stracić pracę, premię czy dotychczas dobrą relację z kolegą czy

koleżanką. Abyśmy żyli w strachu i poczuciu winy. Abyśmy bali się „być niefajni”.

Wobec takich pokus Jezus nas pokrzepia: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało,

lecz duszy zabić nie mogą.” (Mt 10, 28)

3. Dla dzieci i młodzieży zbliża się czas wakacyjnego odpoczynku, wyjazdów, koloni,

obozów sportowych i językowych. Jest to czas próby, kiedy będąc same, z dala

od rodziców i katechetów, same mogą być świadkami przyjaźni z Jezusem. Ale

także mogą się stać „wyrzutem” sumienia rodziców. Drodzy rodzice i wychowawcy

wakacyjni – pomóżcie dzieciom i młodzieży wyznawać publicznie wiarę.

ks. Paweł Barylak SDB

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *