Leszek Kozak: Polegli, pomordowani i zabici w toku walk politycznych z terenu gminy Wielkie-Abramów (Wielkolas)

DSCN3636

Franciszek Grabek. W okresie okupacji jego ojciec Jan związany był ze środowiskiem PPR. Śmierć Franciszka Grabka wiąże się ze spaleniem przez nieznanych sprawców stodoły u Mariana Syty. W stodole tej przed ołtarzykiem odbywało się składanie przysięgi przez członków WiN. Budynek ten stanowił pewien symbol dla członków tej organizacji. Za sprawcę podpalenia uznano Jana Grabka. W odwecie, w celu wykurzenia Jana Grabka z domu, środowisko spod znaku WiN-u, podpaliło jego zabudowania. Niestety pociski zapalające wznieciły również pożar sterty gałęzi, pod którą znajdowała się wykopana kryjówka, a w niej ukryty syn Franciszek i jego kolega. Pod lasem czekali ludzie, którzy mieli zlikwidować Jana Grabka, lecz ten wybrał przeciwny kierunek ucieczki. Uciekł pod osłoną kłębów dymu z palących się zabudowań, które ochroniły go przed wzrokiem czatujących partyzantów. Jan Grabek zeznawał: „Dnia 27 maja 1945 r. mieszkałem we wsi Wielkolas, gdzie miałem gospodarkę składającą się z 3 ha wraz z zabudowaniami. W tym czasie pełniłem funkcję sekretarza kom. Gminnego PPR, przewodniczącego Rady Gminnej Wielkie oraz z-cy prezesa Zw. Samopomocy Chłopskiej w wsi Wielkolas. W dniu 27 V 1945 r. o godzinie 9 lub 10 wieczorem usłyszałem szczekanie psów, a gdy zobaczyłem człowieka podchodzącego do budynków z bronią na plecach. Osobnik był ubrany po wojskowemu i miał czapkę wojskową. (…) Na dworze było jasno. W mieszkaniu światła nie było. Zauważyłem, że Grobel rzucił granat pod stodołę i w tym czasie z 2 stron zaczęto strzelać z broni maszynowej ostrzeliwując budynki i mieszkanie. Wówczas poleciłem żonie z dziećmi, żeby położyła się na podłodze. Ja zaś zabrałem pistolet i 2 granaty i udałem się do drugiego mieszkania, żeby się tam bronić. Po chwili żona krzyknęła, że pali się stodoła. Wówczas kazałem żonie z dziećmi wyjść z mieszkania. Ja zaś postałem i dopiero później wyskoczyłem w pobliskie maliny, gdzie leżałem na ziemi.(…) Syn mój oraz kolega jego Ciecko Bronisław, którzy byli w ziemiance niedaleko budynków udusili się od dymu i czadu[1]. Obaj zostali pochowani na cmentarzu w Michowie[2].

 

Wacław Nowak. Pochodził z Wielkolasu, ale mieszkał w Dębinach. Syn Adama
i Anny, urodzony w 1910 r. Członek BCh. Zastrzelony 3 lutego 1946 r. przez funkcjonariuszy UB[3]. Był niesłusznie posądzony przez miejscowe środowisko PPR o udział w najściu na dom Grabków z Wielkolasu, podczas którego zginął Franciszek Grabek i człowiek o nazwisku Bronisław Cieczko. Po tym wypadku wiele osób z okolicznych wsi trafiło na komisariat do Michowa. Byli

przesłuchiwani w tej sprawie i bici. W dniu, w którym Wacław Nowak został zwolniony z przesłuchań, po powrocie do domu, o godzinie 19 wieczorem wtargnęło dwóch zamaskowanych ludzi krzycząc: „Ręce do góry! Padnij na podłogę!”[4], po czym oddali strzał w głowę. Wacław Nowak zginął na miejscu. Świadkiem brutalnego zabójstwa była jego kilku letnia córka, której śmierć ojca utkwiła w pamięci na długie lata.

Stanisław Komsta. Urodził się 19 marca 1920 r. w Wielkolesie. Wywodził się z biednej rodziny chłopskiej. Szkołę powszechną w Wielkolesie ukończył w 1935 r., następnie dwie klasy Gimnazjum im. Stanisława Staszica w Puławach. W latach 1938-1944 przebywał u rodziców w rodzinnym Wielkolesie. W marcu 1944 r. wstąpił do AL, nosił ps. „Promień”. Rozprowadzał podziemną prasę, zaopatrywał w żywność sowieckich skoczków, trzykrotnie brał udział przy odbiorze zrzutów broni. Po wejściu Rosjan na Lubelszczyznę, 10 sierpnia 1944 r. ochotniczo wstąpił do Wojska Polskiego. Skierowany do szkoły oficerów polityczno-wychowawczych, ukończył ją w grudniu 1944 r., i awansował do stopnia ppor., a następnie por. z 5 BAC przeszedł szlak bojowy. W maju 1944 r. został skierowany do Wyższej Szkoły Oficerów Ideowo-Wychowawczych na warszawskich Bielanach. Szybki awans sprawił, że był żołnierzem wysoce niesubordynowanym. W 1945 r. dwukrotnie go degradowano. W grudniu
w 1945 r. w Trzcińcu, z rąk MO odbił zatrzymanych „opornych gospodarzy” (niepłacących kontyngentów), grożąc bronią i wznosząc antypaństwowe okrzyki. 21 stycznia 1946 r. w obawie przed karą zdezerterował z wojska
i w okolicach Śnieżki nielegalnie przeszedł granicę, a następnie przez kilka dni maszerował przez Czechosłowację, nocując w stertach siana i stodołach. Niezatrzymywany przeszedł granicę czechosłowacko-niemiecką, docierając do obozu polskiego w Murnau. Po krótkiej służbie wartowniczej, 12 sierpnia 1946 r. z transportem repatriacyjnym, pod zmienionym nazwiskiem wrócił do Polski. Ponownie zgłosił się do służby w LWP. Aresztowany 12 grudnia 1946 r., przez WSO nr 1 w Warszawie został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. NSW 4 grudnia 1947 r. uchylił ten wyrok i sprawę przekazał do ponownego rozpatrzenia, uznają, iż „sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę wyjątkowo dużego napięcia złej woli oskarżonego”. WSO nr 1, w innym już składzie, 18 lutego 1948 r. skazał go na karę śmierci za dezercję, zdradę tajemnic wojskowych, uprawienie szpiegostwa, za to, że w Murnau stosunki panujące
w Polsce określał jako „nieznośne”. NSW 12 marca 1948 r. wyrok utrzymał
w mocy. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Stanisław Komsta został stracony 20 marca 1948 r. Przypadek  ten jest, jak się wydaje, klasycznym przykładem zemsty organów GZI WP na „swoim”, pomimo tego iż był on odznaczony srebrnym medalem „Zasłużonym na Polu Chwały”[5].

Marian Syta zabity razem z Szewczykiem Józefem[6].

Stanisław Syta. Członek oddziału K. Woźniaka. Po aresztowaniu „Szatana”, przez dłuższy czas włóczył się po okolicy. Służby UB długo nie mogły go ująć. Zastosowano więc podstęp. Przysłano do Wielkolasu młodą urodziwą kobietę, która miała pracować jako nauczycielka w miejscowej szkole. Prawdziwym jej zadaniem było przyciągnięcie do siebie Stanisława Syty. Plan się powiódł. Akcję przeprowadzono wieczorem,  14 stycznia 1948 r., w domu
u jednego z gospodarzy, u którego w celu przędzenia wełny zebrało się kilka osób. Kobieta siadła obok poszukiwanego przytulając się do niego. Pocałowała go w policzek, dając tym samym znak i sygnał czającym się wokół domu funkcjonariuszom UB z Michowa, po czym sprytnie odsunęła się, a w chwilę potem przez okno padła seria z karabinu maszynowego. Inna relacja podała że Syta popełnił samobójstwo, gdyż miał już dość takiej egzystencji, wyczerpany psychicznie, postrzelił się[7].

Eugeniusz Szewczyk. Zginął 21 września 1946 r. Został zastrzelony między Glinnikiem a Izabelmontem. Będąc pod wpływem alkoholu Szewczyk wymachiwał bronią. Powiadomiony o tym Sztorc W. z Glinnika próbował uspokoić go. Wywiązała się kłótnia i szarpanina, w wyniku której Szewczyk został postrzelony, po czym zmarł[8]. Pochowany na cmentarzu
w Abramowie.

Józef Szewczyk ps. „Śmiały”. Syn Stanisława, urodzony w 1922 r. Członek  BCh. Według jednych źródeł wyjechał na ziemie odzyskane, gdzie zginął tragicznie od miny na terenie pow. wałbrzyskiego. Inne źródła podają, że po ujawnieniu się pracował w urzędzie gminnym i podczas czatowania partyzantów na UB
w Wielkolesie, został zabity w trakcie strzelaniny[9].

 

 



[1] AIPN Lu, 02/661, k. 19.

[2] Po tym tragicznym wydarzeniu rodzina Grabków przeniosła się do Michowa. Jan Grabek będący świadkiem w sprawie Grobla Tadeusza w dnia 20 V 1948 r. jako swoje zajęcie podął zawód szewca.

[3] W tajnych raportach UB winą za zabójstwo obciążono oddział Wiktora Targońskiego, [w:] H. Pająk, Akcje oddziałów „Zapory” w tajnych raportach UB-MO, Lublin 1996, s. 176.

[4] Relacja Anny Fatygi córki Wacława Nowaka, mieszkanki Dębin.

[5] Źródło: AWL, WSR w Warszawie, 118/91/4017; AIPN, Teczki więźniów 1948, Komsta S.- Kserokopia dokumentu udostępniona autorowi przez pana Józefa Lewtaka.

[6] Relacja Józefa Lewtaka.

[7] Tamże.

[8] Tamże.

[9] Tamże.

Komentarze do: “Leszek Kozak: Polegli, pomordowani i zabici w toku walk politycznych z terenu gminy Wielkie-Abramów (Wielkolas)

  1. tymi

    Witam. Pochodzę z Wielkolasu, chociaż rzadko ostatnio odwiedzam rodzinne strony, chciałbym podziekowć p. Leszkowi Kozakowi za dobrą robotę. Fajnie że propaguje pan patriotyzm, pamięć o Żołnierzach Wyklętych i zainteresowanie rysem historycznym naszej gminy i regionu. Tak trzymać. Cześć i Chwała Bohaterom.

    Reply

Skomentuj tymi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *