Nie wyobrażam sobie przygotowań do Świąt Wielkiej Nocy bez uczestnictwa w Drodze Krzyżowej.
W tym roku dane mi było podążać śladami cierpiącego Chrystusa 3 razy: najpierw tradycyjnie w piątek po rekolekcjach szliśmy wokół Rynku
potem nocna tzw.ekstremalna Droga Krzyżowa ponad 12 km przez lasy i łąki do sanktuarium na Pociesznej Górce i wreszcie ta piotrkowska w strugach deszczu, śniegu i gradu.
Na szczęście te pogodowe anomalie nie odstraszyły wiernych, którzy jak co roku postanowili uczestniczyć w tym tradycyjnym widowisku pasyjnym rozgrywającym się na ulicach Piotrkowa.
Rozważania każdej stacji tak dobitnie nawiązują do współczesności, do tych zwariowanych czasów. Dobrze, że ostała się nam tradycja i duchowa potrzeba organizowania i przeżywania Misterium Męki Pańskiej, bo jeszcze nie dla wszystkich numerem 1 na święta jest czekoladowy zając. A Prawda choćby zabita, ukrzyżowana i tak ukaże swe oblicze – Zmartwychwstanie na pohybel wszystkim łotrom, Judaszom, faryzeuszom i cwaniakom. Alleluja!
Rysiek Kozak