Niewygodna dla władz pikieta w Lublinie

DSC03772

W poprzednią niedzielę 19 stycznia odbyła się w Lublinie przed Ratuszem pikieta w obronie życia. Odbyła się w sposób nielegalny, ponieważ Prezydent Lublina zabronił zorganizowania takiej demonstracji. Komu przeszkadzają obrońcy dzieci nienarodzonych?

Oto relacja ze strony stopaborcji.pl

Prezydent Lublina po raz kolejny bezprawnie zakazał nam organizacji pikiety pod Ratuszem. Pojawiliśmy się więc w tym miejscu w małym gronie – tak, by nie stanowić zgromadzenia w rozumieniu ustawy (jej przepisy mówią, że zgromadzenie stanowi co najmniej 15 osób).

Policja czekała w okolicach Placu Łokietka jeszcze zanim my tam przybyliśmy. Kiedy rozwinęliśmy plakaty, policjanci podeszli do nas i spisali dane osoby, która rozmawiała z mediami, a następnie odeszli.

Eksponowaliśmy trzy plakaty: dwa z wizerunkami posłów popierających obecne prawo aborcyjne i jeden informujący o tym, że urząd miasta finansuje działalność Homo Faber, organizacji, która zbierała podpisy za legalizacją aborcji na życzenie do 12 tygodnia ciąży, a w przypadku dzieci chorych nawet do końca 9-tego miesiąca ciąży (patrz: art. 9 http://takdlakobiet.pl/wp-content/uploads/2011/07/ustawa-z-uzasadnieniem.pdf).

Pikieta przebiegała tak spokojnie, że aż trudno uwierzyć, iż urzędnicy postrzegali ją jako zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców miasta.

Co ciekawe, w trakcie pikiety policjanci dostali telefon z poleceniem, by spisać dane wszystkich uczestników pikiety pod kątem postawienia zarzutów z artykułu 140 kodeksu wykroczeń, który stanowi: „Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany”. Straż miejska, która przybyła na miejsce pikiety, stworzyła dokumentację fotograficzną naszej manifestacji.

Czytaj także: Nasz Dziennik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *