Re­sor­to­we dzie­ci opa­no­wa­ły nie tyl­ko me­dia

z prof. Je­rzym Ro­ber­tem No­wa­kiem, au­to­rem pierw­szej książ­ki o re­sor­to­wych dzie­ciach, roz­ma­wia­ła Al­do­na Za­or­ska ( Gazeta Warszawska )

.
Me­cha­nizm od­wra­ca­nia uwa­gi był bar­dzo po­dob­ny do sto­so­wa­ne­go w Pol­sce – przy każ­dej pró­bie de­ko­mu­ni­za­cji nie­ustan­ne pod­no­sze­nie rze­ko­me­go za­gro­że­nia an­ty­se­mi­ty­zmem, na­cjo­na­li­zmem i ra­si­zmem. Je­śli tyl­ko ko­mu­kol­wiek za­rzu­ca­no łaj­dac­kie za­cho­wa­nie w la­tach ko­mu­ni­zmu, na­tych­miast za­rzu­ca­ją­cy spo­ty­kał się z za­rzu­tem an­ty­se­mi­ty­zmu. Brzmi po­dob­nie, prawda?
.

.

Pa­nie Pro­fe­so­rze, czy­tał już Pan „Re­sor­to­we dzie­ci”? Ja­kie Pan – au­tor pierw­szej książ­ki o tym śro­do­wi­sku – od­niósł wra­że­nia po tej lek­tu­rze? 

W mo­jej oce­nie ty­tuł książ­ki jest nie­pre­cy­zyj­ny. Le­piej by­ło­by użyć np. sfor­mu­ło­wa­nia „Dzie­ci Tar­go­wi­cy”, któ­re uję­ło­by wszyst­ko – dzie­ci KPP-owców, po­li­tru­ków z PZPR-u i lu­dzi z ubec­ki­mi ro­do­wo­da­mi. Co do sa­mej tre­ści, mo­im zda­niem książ­ka ta jest dość nie­pre­cy­zyj­na, ale nie jest to mo­je głów­ne za­strze­że­nie do niej. Za­nim je przed­sta­wię, chcę wy­raź­nie i sta­now­czo pod­kre­ślić, że uwa­żam, iż te­go ty­pu książ­ki są po­trzeb­ne i im wię­cej ich bę­dzie, tym le­piej. Mam na­to­miast za­strze­że­nie na te­mat te­go, co pa­ni Ka­nia roz­gła­sza przy róż­nych oka­zjach, m.​in. w te­le­wi­zji Re­pu­bli­ka. Cho­dzi mi głów­nie o jej stwier­dze­nie, że nie by­ło jesz­cze ni­g­dy przed­tem ta­kiej książ­ki. Otóż by­ła. Mo­ja. „Czer­wo­ne dy­na­stie”, któ­re uka­za­ły się dzie­więć lat wcze­śniej i któ­rych na­pi­sa­nie, wy­da­nie, a tak­że sprze­daż przez po­szcze­gól­ne księ­gar­nie wy­ma­ga­ły znacz­nie wię­cej od­wa­gi niż ta, któ­rą przy­pi­su­je so­bie pa­ni Ka­nia. (Sta­ni­sław Mi­chal­kie­wicz opi­sy­wał kie­dyś, jak po uka­za­niu się „Czer­wo­nych Dy­na­stii” po war­szaw­skich księ­gar­niach cho­dzi­li rad­ni SLD i sku­tecz­nie stra­szy­li księ­ga­rzy pod­wyż­sze­niem czyn­szów, je­śli bę­dą sprze­da­wa­li mo­ją książ­kę.) Mi­ło mi w związ­ku z tym, że o mo­jej książ­ce przy­po­mi­na­li ostat­nio m.​in. re­dak­to­rzy Ce­za­ry Gmyz i Piotr Go­ciek. Otrzy­mu­ję wie­le wy­ra­zów wspar­cia od mo­ich czy­tel­ni­ków, któ­rzy się obu­rza­ją, że za­po­mnia­no o pre­kur­sor­stwie mo­jej pra­cy. Dzwo­ni­li do mnie w tej spra­wie m.​in. dr hab. Bo­gu­sław Wol­nie­wicz, świet­ny pu­bli­cy­sta Mi­chał Moń­ko, b. prze­wod­ni­czą­cy „So­li­dar­no­ści” w TVP, pro­fe­sor Ry­szard Ben­der, fi­lo­zof dr Jan Przy­był, któ­ry nie­daw­no pro­wa­dził spo­tka­nie z p. D. Ka­nią w łódz­kim Klu­bie GP, b. dzia­łacz PC Ta­de­usz Bur­ger. Te re­ak­cje są dla mnie bar­dzo waż­ne. Zresz­tą pa­ni Ka­nia po­mi­nę­ła nie tyl­ko mnie i mo­ją pra­cę, ale tak­że ar­ty­ku­ły Lesz­ka Że­brow­skie­go, któ­ry pu­bli­ko­wał na po­cząt­ku lat 90. Za­pła­cił za nie m.​in. skraj­nym ata­kiem ze stro­ny prof. Pacz­kow­skie­go, któ­ry za­rzu­cał mu rze­ko­my mo­cza­ryzm. Pod­kre­ślam – pra­gnę jak naj­wię­cej no­wych bul­wer­su­ją­cych pu­bli­ka­cji, jed­nak chcia­ła­bym, aby ich au­to­rzy pa­mię­ta­li o swych po­przed­ni­kach, któ­rzy pu­bli­ko­wa­li wcze­śniej w znacz­nie trud­niej­szych la­tach.

Dla­cze­go pa­ni Ka­nia po­mi­nę­ła Pa­na pra­cę? 

Po­wo­dy mo­gą być róż­ne. Naj­bar­dziej przy­kre jest, że chce pro­mo­wać swo­ją książ­kę ja­ko ab­so­lut­nie wy­jąt­ko­wą, cho­ciaż wie­le na­zwisk prze­ję­ła za mo­ją książ­ką i za in­ny­mi omó­wie­nia­mi, któ­re by­ły znacz­nie do­kład­niej­sze od jej. Mu­szę przy­znać, że brak pre­cy­zji i grun­tow­no­ści po­dej­ścia w „Re­sor­to­wych dzie­ciach” wie­lo­kroć mnie au­ten­tycz­nie za­dzi­wił. Szcze­gól­nie dziw­ne by­ło dla mnie np. skraj­ne zba­ga­te­li­zo­wa­nie fa­tal­nej ro­li ode­gra­nej przez b. pre­ze­sa te­le­wi­zji Ja­nu­sza Za­or­skie­go. Skan­da­lem wręcz by­ło to, że p. Ka­nia, bądź co bądź au­tor­ka książ­ki o me­diach, po­my­li­ła pre­ze­sa TVP Ja­nu­sza Za­or­skie­go z je­go bra­tem An­drze­jem Za­or­skim. Na do­da­tek po­świę­ci­ła mu tyl­ko jed­no zda­nie, pod­czas, gdy np. o Ni­nie Te­ren­tiew roz­pi­sy­wa­ła się na kil­ku stro­nach. Przy­po­mni­my więc, że Ja­nusz Za­or­ski ja­ko pre­zes TVP „moc­no za­słu­żył się” nie tyl­ko dla prze­ciw­sta­wia­nia się de­ko­mu­ni­za­cji, ale tak­że w wal­ce z Ko­ścio­łem i pa­trio­ty­zmem. Na­le­żał też do „czer­wo­nych dy­na­stii”, bo je­go oj­ciec był wi­ce­mi­ni­strem kul­tu­ry w PRL. Ja­ko szef TVP Ja­nusz Za­or­ski był ko­lej­nym sze­fem (po Dra­wi­czu), któ­ry ro­bił wszyst­ko, że­by za­blo­ko­wać jej zre­for­mo­wa­nie. I dla­te­go za­słu­gu­je na du­żo szer­sze omó­wie­nie. To zresz­tą nie­je­dy­ne dys­pro­por­cje w tej książ­ce. Ja np. sze­ro­ko pi­sa­łem o agen­tu­ral­nej ro­li oj­ca Da­wi­da War­szaw­skie­go – Bo­le­sła­wa Ge­ber­ta i je­go żo­ny z bez­pie­ki Kry­sty­ny Po­znań­skiej. W książ­ce pa­ni Ka­ni znaj­du­je­my na ten te­mat du­żo skrom­niej­sze in­for­ma­cje.

„Naj­wyż­szy Czas” z 18 stycz­nia opu­bli­ko­wał bar­dzo ostry tekst kry­tycz­ny Lesz­ka Szy­mow­skie­go o „Re­sor­to­wych dzie­ciach” pt. „Ukra­dzio­ne dy­na­stie”. Au­tor za­rzu­cił p. Ka­ni prze­ję­cie „więk­szo­ści in­for­ma­cji”  z Pa­na wcze­śniej­szych „Czer­wo­nych dy­na­stii”.

Ja bym to nie­co ina­czej sfor­mu­ło­wał w imię na­uko­wej pre­cy­zji. Otóż w książ­ce p. Ka­ni za­czerp­nię­to bar­dzo du­żo in­for­ma­cji o naj­istot­niej­szych po­sta­ciach z mo­ich o 9 lat wcze­śniej­szych „Czer­wo­nych dy­na­stii”. I zro­bio­no to bez ja­kie­go­kol­wiek od­wo­ła­nia się do mo­jej książ­ki, co jest ab­so­lut­nie nie­rze­tel­ne. Do­dam coś, co szcze­gól­nie róż­ni mo­ją książ­kę od „Re­sor­to­wych dzie­ci” Otóż u mnie nie ma tak ty­po­we­go dla „Re­sor­to­wych dzie­ci” za­le­wu pseu­do­in­for­ma­cji o tym, z kim się roz­stał p. Kraś­ko dla p. N. Te­ren­tiew, czy o tym, co oglą­dał w win­dzie win­dziarz – dzia­dek M. Ko­ma­ra. To jest ab­so­lut­ny chłam, któ­re­go in­te­li­gent­ny au­tor wi­nien uni­kać. Świa­do­mie nie chcia­łem po­dej­mo­wać tak ostro jak red. L. Szy­mow­ski pew­nych kwe­stii mi­mo ca­łe­go me­go obu­rze­nia na me­to­dy p. Ka­ni. Za­le­ża­ło mi bo­wiem przede wszyst­kim na sku­tecz­nym za­po­bie­że­niu dal­szej erup­cji jej sa­mo­chwal­stwa w „TV Re­pu­bli­ka” kosz­tem in­nych au­to­rów. Stąd sku­pi­łem się na ob­szer­nym 16-stron­ni­co­wym li­ście do współ­twór­cy „TV Re­pu­bli­ka” red. Bro­ni­sła­wa Wild­ste­ina. W li­ście wy­li­czy­łem bar­dzo kon­kret­nie róż­ne za­po­ży­cze­nia, błę­dy i dys­pro­por­cje książ­ki p. Ka­ni. Chy­ba swój cel osią­gną­łem, gdyż red. Wild­ste­in, od­po­wia­da­jąc ma­ilem na mój list za­zna­czył m.​in., iż: „list po­zo­sta­wiam so­bie ja­ko in­for­ma­cję, aby nie za­po­mi­nać o pre­kur­so­rach”. A póź­niej mó­wił m.​in. o „wie­lu błę­dach” książ­ki p. Ka­ni (w wy­wia­dzie dla „Su­per­expres­su” z 15 stycz­nia).

Pa­ni Do­ro­ta Ka­nia pla­ka­ty pod­pi­sa­ne „Bar­tosz Wę­glar­czyk – wnuk Jó­ze­fa Świa­tły” okre­śli­ła ja­ko kłam­stwa, pod­czas gdy Bar­tosz Wę­glar­czyk na ła­mach „Po­li­ty­ki” po­śred­nio sam przy­znał się do te­go. Mo­że Pan to ja­koś sko­men­to­wać?

Aku­rat po­sta­cią Wę­glar­czy­ka się nie zaj­mo­wa­łam, więc sam chęt­nie do­wiem się cze­goś na ten te­mat i dla­te­go nie mo­gę ko­men­to­wać opi­nii pa­ni Ka­ni w tym wzglę­dzie. Jak już mó­wi­łem – mam za­strze­że­nia co do pre­cy­zji róż­nych okre­śleń przez nią uży­wa­nych. Kie­dyś pi­sa­ła róż­ne non­sen­sy na mój te­mat. Ostro po­le­mi­zo­wa­łem z ni­mi w „Na­szym Dzien­ni­ku”. Stra­tą dla książ­ki jest to, że Do­ro­ta Ka­nia po­szła w niej na ilość, a nie na ja­kość – czę­sto­kroć roz­wo­dzi się nad po­sta­cia­mi ma­ło zna­czą­cy­mi, a po­mi­ja te istot­ne. Na przy­kład – ja du­żo pi­sa­łem o ro­li oj­ca Mi­cha­ła Ko­ma­ra – Da­vi­da Kos­so­ja, wy­ko­naw­cy zbrod­ni­czych wy­ro­ków na wro­gach ko­mu­ni­zmu. U pa­ni Ka­ni znaj­du­je­my du­żo skrom­niej­szą, wręcz mi­kro­sko­pij­ną in­for­ma­cję na ten te­mat. Przy opi­sie po­świę­co­nym by­łe­mu agen­to­wi SB Woj­cie­cho­wi Gieł­żyń­skie­mu u pa­ni Ka­ni za­bra­ło in­for­ma­cji, że Gieł­żyń­ski w la­tach 1995- 2006 był rek­to­rem Wyż­szej Szko­ły Ko­mu­ni­ko­wa­nia i Me­diów Spo­łecz­nych w War­sza­wie, a od 2006 ro­ku jest wi­ce­pre­zy­den­tem tej­że uczel­ni. Nie do­wia­du­je­my się rów­nież nic o tym, że po­za współ­pra­cą z SB Gieł­żyń­ski „wsła­wił się” wy­da­niem w 1968 r. bro­szu­ry „Oko za oko” – plu­ga­we­go pasz­kwi­lu na stu­den­tów- „war­cho­łów” i sy­jo­ni­stów, Ja­sie­ni­cę, Ki­sie­la, Sło­nim­skie­go. Nie do­wie­my się, że czo­ło­wy mo­ra­li­sta „Wy­bor­czej” An­drzej Szczy­pior­ski ja­ko pierw­szy pol­ski re­ne­gat wy­stą­pił w Niem­czech z wy­po­wie­dzią, że Po­la­cy są współ­od­po­wie­dzial­ni za mor­do­wa­nie Ży­dów w dru­giej woj­nie świa­to­wej (w „Das Par­la­ment” z 7 ma­ja 1993 r.). Ra­zi mnie tak­że skłon­ność do kłu­so­wa­nia w stro­nę plo­tek, a po­mi­ja­nia rze­czy waż­nych. Na przy­kład – w bar­dzo nie­wiel­kim stop­niu pa­ni Ka­nia zaj­mu­je się w swo­jej książ­ce kwe­stią wal­ki du­żej czę­ści po­sta­ci w niej opi­sa­nych z Ko­ścio­łem i pa­trio­ty­zmem, a jest to ogrom­nie istot­na część ich dzia­łal­no­ści. Kon­cen­tro­wa­nie się na tym, że te oso­by prze­ciw­sta­wia­ły się lu­stra­cji czy de­ko­mu­ni­za­cji, to za ma­ło, że­by na­le­ży­cie po­ka­zać ich dzia­łal­ność, no i wpływ na obec­ną sy­tu­ację w Pol­sce. Przy­kro, że nie zwró­ci­ła uwa­gi, jak bar­dzo te dzie­ci Tar­go­wi­cy kon­ty­nu­ują dzia­ła­nia swych oj­ców i ma­tek w dzie­dzi­nie wal­ki z Ko­ścio­łem.

Przy­kła­dem mo­że być po­stać Mich­ni­ka…

Je­że­li cho­dzi o Mich­ni­ka, to w książ­ce „Re­sor­to­we dzie­ci” cał­ko­wi­cie zo­sta­ła po­mi­nię­ta spra­wa ro­li je­go mat­ki He­le­ny Mich­nik – mark­si­stow­skiej hi­sto­ryk, któ­ra w swo­im pod­ręcz­ni­ku nie­zwy­kle ostro ata­ko­wa­ła re­li­gię. Sam Adam Mich­nik jesz­cze w la­tach 60. był zde­cy­do­wa­nym wro­giem pry­ma­sa Wy­szyń­skie­go. Po­tem w książ­ce „Ko­ściół, le­wi­ca, dia­log” (1978 r.) ak­cen­to­wał swo­je, mo­im zda­niem, tyl­ko po­zo­ro­wa­ne zbli­że­nie do Ko­ścio­ła. Dziś w „Ga­ze­cie Wy­bor­czej” wi­dzi­my bar­dzo sil­ny nurt wal­ki z Ko­ścio­łem. W książ­ce „Krót­ka roz­mo­wa mię­dzy pa­nem, wój­tem a ple­ba­nem”, któ­rą Mich­nik pi­sał ra­zem z Ża­kow­skim i ks. Ti­sch­ne­rem, jest mnó­stwo nie­mal wy­łącz­nie ne­ga­tyw­nych okre­śleń pod ad­re­sem pry­ma­sa Wy­szyń­skie­go, a w jed­nym mo­men­cie na­wet ewi­dent­ne oszczer­stwo, że rze­ko­mo pry­mas cie­szył się z aresz­to­wa­nia Mich­ni­ka i Ku­ro­nia.

Nie ma Pan wra­że­nia, że po­mi­mo wszel­kich wy­sił­ków czer­wo­nych dy­na­stii spo­łe­czeń­stwo jed­nak ni­mi się in­te­re­su­je?…………..Więcej :http://wirtualnapolonia.com/2014/02/21/re%C2%ADsor%C2%ADto%C2%ADwe-dzie%C2%ADci-opa%C2%ADno%C2%ADwa%C2%ADly-nie-tyl%C2%ADko-me%C2%ADdia/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *