Mała, ale mocna dygresja, odnosząca się do ostatniej wypowiedzi MEN nt. wyznania nauczycieli…
Otóż, Pani Joanna Kluzik-Rostkowska, w odniesieniu do ostatnio głośnych deklaracji polskich sumień, powiada, że szkoła publiczna powinna być ‚neutralna’.
Ech… Gdyby choć neutralną była… ale nawet nie to, bo proszę pokazać mi kogokolwiek z istniejących na ziemi ludzi, który jest w stanie być …’neutralny’? I co to właściwie miałoby oznaczać? Obojętny moralnie? Bez zadawania pytań na temat wieczności? A może w ogóle bez żadnych pytań jak mniemam, bo myślenie przygotowuje młodego człowieka do samodzielności, a pewne systemy tego przecież – wiadomo – nie lubią.
Co tu dużo mówić, a właściwie nie trzeba nic więcej ponad obrazy – cytaty, z którymi mogą się Państwo zapoznać poniżej. Dzieci pewnej szkoły podstawowej już je od dawna znają, bo od 6 roku życia taki repertuar serwowany jest w pewnej świetlicy szkolnej, a szkoła ta jest publiczna, jak najbardziej niewyznaniowa, ale czy… neutralna?
Przy okazji zapytam ewentualnych oglądających Rodziców: A jak u Państwa w okolicznych publicznych placówkach edukacyjnych? Czy wyobraźnia dzieci pod okiem opiekunów w świetlicach szkolnych podąża podobnym szlakiem? Na jakie filmy chodzą Państwa dzieci w ramach klasowych wypadów szkolnych? A jakie lektury stoją na pierwszych półkach bibliotek szkolnych? Może podobnie jak w tych, które zwiedziłam, Sagi o wilkołakach? …i dokąd takie tendencje zaprowadzą nasze społeczeństwo? … bo bynajmniej nie do neutralności…
ps. poniższe cytaty / obrazki radzę oglądać bez dzieci. …ale być może one już je widziały … w szkole.