Jaka przyszłość dla telewizji publicznej?

tvp.woronicza

Barbara Bubula
Autorka jest posłem na Sejm RP. W latach 2007-2010 była członkiem KRRiT.

„Kiedy przed kilkoma miesiącami z ekranu zniknęły programy greckiej telewizji publicznej, zadłużonej do granic absurdu i mającej oglądalność na poziomie poniżej 1 proc., wielu obserwatorów uznało to za symbol zaniku suwerennego państwa Greków. Na drodze do podobnego stanu znajdują się polskie media publiczne, co jest równie oczywistym symptomem demontażu polskiej państwowości.

Jeszcze cztery programy Polskiego Radia mają łącznie 20 proc. udziału w słuchalności, jeszcze zsumowana widownia dziesięciu kanałów TVP sięga 30 proc. widzów, ale z każdym tygodniem liczba odbiorców spada i w konsekwencji coraz niższe są przychody z reklamy. Kiedy przyjrzeć się poziomowi oferowanych treści i odcedzić niskiej jakości komercyjną rozrywkę, to oddziaływanie godne miana mediów publicznych, zgodne z misją, osiąga obecnie zaledwie kilka procent programu.

Strajk?

W TVP trwa referendum strajkowe zorganizowane przez związki zawodowe. Strajk zostanie ogłoszony, jeśli w referendum weźmie udział co najmniej połowa zatrudnionych i większość głosujących opowie się za przerwaniem pracy. Wyniki poznamy w najbliższych dniach. Bezpośrednim impulsem do zaostrzenia protestu stał się realizowany przez prezesa Juliusza Brauna plan przeniesienia 500 pracowników do wyłonionej w przetargu prywatnej spółki. Przeciwko planom „sprywatyzowania” tak dużej liczby etatów dziennikarzy, montażystów i wykwalifikowanych pracowników technicznych wypowiedziały się w sierpniu Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy oraz Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.

Już obecnie TVP funkcjonuje w znacznej mierze według modelu półprywatnego, opierając się na samozatrudnionych współpracownikach, całkowicie zależnych od doraźnych zleceń. W sposób oczywisty ogranicza to niezależność dziennikarską. Teraz model telewizji bez etatów ma objąć niemal wszystkich odpowiedzialnych za program. Pracownikami etatowymi pozostaną jedynie redaktorzy zlecający pracę. Władze TVP liczą na oszczędności rzędu 5-15 mln zł rocznie. Strat z tytułu obniżenia jakości programu i zniszczenia zespołów twórczych nikt nie podliczył.

Zaorać Woronicza?

Zwykle na telewizję publiczną patrzymy przez pryzmat irytujących stronniczością programów informacyjnych i publicystycznych, mówiąc w skrócie – nie chcemy płacić na Lisa i Kraśkę. Wielu katolików ma dość propagandy lewicowo-liberalnej i chętnie popiera hasło: „Zaorać Woronicza”. Jednak telewizja publiczna to niesłychanie ważny element suwerenności współczesnego państwa. Ma ona realizować politykę historyczną, tworzyć dobrą kulturę, służyć wymianie informacji pomiędzy obywatelami. TVP to także filmy dokumentalne, reportaże interwencyjne, programy dla dzieci, transmisje religijne, programy edukacyjne, kulturalne, historyczne, poradnikowe i sport. Telewizja publiczna jako jedyna posiada ośrodki regionalne w każdym województwie. Raz utracony widz do mediów publicznych już nie wróci. Nawet jeśli kiedyś zmienią się władze TVP i jej linia programowa, już nie będzie ona docierać do milionów rodaków.

Spójrzmy, jak o własne media publiczne dbają Niemcy. To państwowa telewizja ZDF sfinansowała serial promujący niemiecką, nieprawdziwą wizję II wojny światowej „Nasze matki, nasi ojcowie”. Tam na funkcjonowanie wspierających państwo i naród mediów wydaje się kilkadziesiąt razy więcej pieniędzy niż u nas. Z płaconego przez każdego Niemca abonamentu.

Dlatego nie możemy patrzeć obojętnie na niszczenie naszych narodowych mediów publicznych i na pozorowane działania Platformy Obywatelskiej, która od lat udaje, że je naprawia.”

Dalsza część artykułu: Radio Maryja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *