Od pewnego czasu coraz częściej możemy przeczytać o bezsensie ekonomicznym elektrowni wiatrowych. My piszemy o tym od początku istnienia portalu „NASZ ABRAMÓW”, co więcej, powstał on na bazie protestu przeciwko budowie elektrowni wiatrowej w naszej gminie. Dla przypomnienia kilka zdań w skrócie. Potężne dochody z budowy i eksploatacji wiatraków polegają wyłącznie na ogromnych subwencjach, czyli na pompowaniu olbrzymich pieniędzy z podatków i dopłat do cen energii elektrycznej, tzw. zielonych certyfikatach. Z tego tytułu rośnie cena energii elektrycznej, która i tak jest u nas wysoka w porównaniu do innych części świata. Beneficjentem takich rozwiązań są wyłącznie koncerny i firmy zajmujące się tą dziedziną, których lobbing jest na tyle skuteczny, że politycy uchwalają korzystne dla nich subwencje. Oczywiście pojawią się głosy, że wytwarzanie energii w ten sposób jest ekologiczne i powstają nowe miejsca pracy. Ale z tą ekologią to też nie do końca prawda, o czym można przeczytać w wielu opracowaniach ( dewastacja krajobrazu, hałas itp.), a miejsca pracy zyskują tylko te kraje, które produkują urządzenia potrzebne do wytwarzania energii.
Czy społeczeństwo ma też z tego korzyści, czy tylko straty spowodowane chociażby znaczną utratą wartości nieruchomości w pobliżu takich farm.
Niektóre kraje jak Wielka Brytania czy Niemcy, które zainwestowały ogromne środki w wytwarzanie energii odnawialnej, wycofują się z subsydiowania nieefektywnych farm wiatrowych. Niemcy pomimo, że dużo zarabiają na wytwarzaniu urządzeń do produkcji energii odnawialnej i dużo miejsc pracy powstało w tym segmencie gospodarki, przekonują się, że nawet oni, na dłuższa metę nie są w stanie dopłacać. Możemy się o tym przekonać czytając poniższy cytat dotyczący Niemiec, pochodzący z portalu gospodarczego – www.biztok.pl
„To jeden z największych projektów obecnej kadencji kanclerz Angeli Merkel. Prawo, zatwierdzone przytłaczającą liczba głosów Bundestagu, spowoduje, że od 1 sierpnia zostaną ograniczone dotacje dla producentów tzw. „zielonej energii”.
Jak pisze TheLocal.de, „będą oni też musieli sprzedawać swoje produkty w obliczu konkurencji, a nie cieszyć się z priorytetowego traktowania w związku z cenami gwarantowanymi”.
Niemcy w latach 90. wprowadziły system wysokich dopłat dla producentów czystej energii. Już dziś 27 procent energii elektrycznej pochodzi z odnawialnych źródeł energii. Jednak dla statystycznego Niemca jest to bardzo kosztowne”.