Ciąg dalszy oszustwa afrykańskiego pomoru – Czyli jak wykańczać polskich hodowców.

świnie

Źródło:  dr J. Jaśkowski   ze strony dakowski.pl

Jak pisałem przed kilkoma tygodniami, brak jakichkolwiek dowodów na istnienie epidemii pomoru afrykańskiego świń w Polsce. Od owego feralnego dla hodowców dnia, w którym znaleziono rzekomo chorego dzika, do dnia dzisiejszego, żadna padła świnia, ani żaden padły dzik, nie zostały w całej Polsce znalezione. Nie wspomnę, że nie potwierdzono również ani jednego przypadku choroby.

 

Może u mądrych inaczej, dwa rzekomo znalezione przypadki [do tego powrócę], to już epidemia, ale dla normalnego człowieka, to tylko przypadki.

 

Natomiast „nasza” prasa aż huczy o rzekomej epidemii. Mądrzy inaczej politycy i urzędnicy już decydują się na wybijanie wszystkich dzików, nie tylko tej w okolicy. Jest to jednoznaczny dowód odgórnego sterowania sprawą. A wiadomo, że wszelkie wydawnictwa w Polscemiędzynarodowe.

 

Najlepsze są wypowiedzi Zastępcy Głównego Lekarza Weterynarii, Jarosława Naze [Farmer 20.20.2014.] Pan ten twierdzi, że obostrzenia wprowadzone w handlu, to normalne procedury. Problem polega na tym, że na Litwie, czy w obwodzie kaliningradzkim, nie wspominając o Białorusi, rzekoma epidemia panowała od co najmniej dwóch lat [Białoruś od 5 lat]. Proszę samemu sprawdzić, ale ja nie znalazłem żadnych obostrzeń, wydawanych przez  Głównego Lekarza Weterynarii w związku z tą epidemią. Czyli innymi słowy, kraje ościenne mogą stosować obostrzenia rujnujące handel polskich hodowców, a nasze kondominium musi tylko wykonywać polecenia.

 

Jeżeli ocenia się, że hodowcy stracą ok. miliarda euro na tym interesie, to znaczy, że my, jako mieszkańcy Kraju nad Wisłą, będziemy ubożsi o ten miliard. To nie tylko podatki, ale i leczenie. Ten miliard euro, to przykładowo miesiąc utrzymania całej polskiej służby zdrowia. No, ale co to obchodzi Rząd i jego agendy.

 

Najciekawsze jest natomiast to, że jak mnie poinformowali mieszkańcy powiatu „zadżumionego”, chłopi widzieli jak helikopter, prawdopodobnie wojskowy, zrzucił tego dzika.

Powiedziano mi także, że dzik był zmarznięty na kość, tak jakby był dopiero co wyjęty z zamrażarki. Problem polega na tym, że w tym rejonie od tygodnia nie było nawet przymrozków, nie wspominając o mrozach.

 

Likwidacja konkurencji przy pomocy mądrych inaczej rozporządzeń i dekretów jest stałą praktyką tzw. polityków, czyli wykonawców poleceń, wydawanych przez starszych i mądrzejszych. Przypomnę, że w latach 90-tych, w całej Europie likwidowano owce, z powodu rzekomego BSP.

 

W 2007 roku także w Polsce wybito ok. 5 milionów kur, z powodu rzekomej ptasiej grypy. Jak wiadomo, żadnej epidemii ptasiej grypy nie było i jak na razie, z wyjątkiem żółtych dziennikarzy, nikt o niej nie wspomina.

 

Przypominam, że „nasz” główny  inspektor  także na podstawie dwóch padłych łabędzi ogłosił epidemię. Czyli liczba dwa jest patognomoniczna dla urzędników.  Przypomnę, że 2 oznaczało ocenę niedostateczną i tak chyba jest nadal.

Całość w:http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=12305&Itemid=119

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *