Rządowa ustawa o odnawialnych źródłach energii jest tak skonstruowana, żeby nie zrobić krzywdy dotychczasowym monopolistom, którzy podzielili pomiędzy siebie polski rynek energii.
Przewlekłość procesu legislacyjnego w tym zakresie można tłumaczyć próbą takiego wdrożenia unijnej dyrektywy, żeby zmieniała ona możliwie niewiele w obecnym status quo
-– pisze publicysta ekonomiczny Maciej Goniszewski.
Na aspekt ten zwraca uwagę także senator Grzegorz Bierecki.
Kilkuletnie opóźnienie we wdrożeniu dyrektywy o OZE umożliwiło funkcjonowanie tzw. zielonych certyfikatów. Ich beneficjentem były koncerny energetyczne, które np. uzyskiwały pomoc publiczną za tzw. współspalanie, czyli palenie w piecach np. łupin orzechów kokosowych sprowadzanych z Wietnamu – mówi Grzegorz Bierecki. – Dziś Komisja Europejska szacuje tą niedozwoloną pomoc publiczną na ok 15 miliardów złotych. Proszę sobie wyobrazić co by się stało gdybyśmy te pieniądze dali np. rolnikom produkującym prąd a nie wielkim, w dużej części zagranicznym, koncernom. Wielkie pieniądze były wydawane źle i trafiały nie tam gdzie powinny
-– zauważa senator PiS.
Za: wpolityce.pl
Kto sterował rządowymi legislatorami z tylnego siedzenia? O tym tylko na Stefczyk.info!