Polska stała się gnojowiskiem. Rozmowa z poetą, publicystą Wojciechem Wenclem.

DSC05062

Stefczyk.info: Czym dla Pana osobiście jest kanonizacja Jana Pawła II? Czy to wydarzenie jest dla Pana osobiście ważne?

Wojciech Wencel: Już w 2005 roku, gdy Jan Paweł II umierał, miałem poczucie, że żegna się z nami święty. Potwierdzenie tej świętości przez Kościół jest bardzo ważne, ale pozostanie jedynie oficjalną uroczystością, jeśli nie wrócimy do chwil, kiedy nasze relacje z Papieżem były głębsze. Osobiście przeżywałem takie momenty podczas pielgrzymek Ojca Świętego do Polski, w trakcie lektury “Listu do artystów” i – może najgłębiej – właśnie 9 lat temu, gdy świat ujrzał Starego Człowieka, który całym sobą przylgnął do krzyża Chrystusa. Kanonizacja pozwala już bez żadnych wątpliwości modlić się za pośrednictwem świętego w intencji Ojczyzny. Jej historia była przecież dla Jana Pawła II miejscem spotkania żywego Boga. Staram się z żoną na bieżąco śledzić relacje z Watykanu, a z pielgrzymką pojechał tam nasz starszy syn, maturzysta, który podczas bierzmowania wybrał polskiego Papieża na swojego patrona.

Jan Paweł II ma wielkie zasługi dla zmian politycznych w Polsce. Czy obecnie również może przynieść nam przemianę? Czy ona jest potrzebna?

Im dłużej żyjemy w III RP, tym większej przemiany duchowej potrzebujemy, bo z każdym rokiem stajemy się bardziej gnuśni i powierzchowni. Część narodu obudziła się po tragedii smoleńskiej, ale to wciąż za mało. Sprzed 20 lat pamiętam przestrogi Jana Pawła II. Wzywał, by uczyć się dobrze korzystać z wolności, nadal wymagać od siebie, kierować się miłością i odpowiedzialnością. Miał świadomość, że grozi nam duchowe otępienie. Dziś widzimy, jak bardzo to otępienie przełożyło się na politykę i kulturę, gdzie dominują nurty antychrześcijańskie i antypatriotyczne.

Dlaczego tak się stało?

Postkomunizm sprzymierzył się z oportunizmem wielu byłych opozycjonistów, a powstały w ten sposób system władzy doskonale zainstalował się we współczesnej kulturze hedonizmu, cynizmu, szyderstwa. To niezwykle twarda skorupa, której rozbicie wydaje się dziś niemożliwe. Z drugiej strony, święci są od tego, by dokonywać cudów. Jan Paweł II nie pomoże nam, jeśli będziemy tylko celebrować w nim wielkiego Polaka i wspominać jego życzliwość dla ludzi. Wielką moc ma natomiast modlitwa wstawiennicza, której musi towarzyszyć nasz wysiłek, twórczość, realne działanie. W łączności ze świętym musimy poszerzać wokół siebie przestrzeń prawdziwej wolności. Pracować nad sobą, studiować polską historię, szukać głębokiej więzi z Chrystusem, wyjść na ulice i ewangelizować. Trzeba połączyć pracę u podstaw, typową dla tradycyjnych środowisk patriotycznych, z duchową energią młodego pokolenia.

Dziś okazuje się, że Jan Paweł II nie jest w stanie połączyć reprezentacji politycznej Polski. Jak Pan ocenia spór o uchwałę upamiętniającą kanonizację Jana Pawła II? Radykalna lewica sprzeciwiała się przyjęciu tego dokumentu w Sejmie.

W obecnych warunkach politycznych i kulturowych takie incydenty muszą się zdarzać. Może komuś byłoby milej z wiarą, że wobec wielkich wydarzeń potrafimy się zjednoczyć. Ale czy taki okazjonalny, pusty gest jedności uzdrowiłby państwo? Widziałem w TV uśmiechniętych dziennikarzy, którzy z okazji kanonizacji pięknie mówili o szkolnych kolegach Jana Pawła II – ludziach z pokolenia AK, noszących w klapie znak Polski Walczącej. Usłyszałem, że to gorący patrioci, wychowani i żyjący według wspaniałego systemu wartości. A przecież ludzie tej formacji, może nawet ci sami, gromadzą się co miesiąc na mszach smoleńskich w warszawskiej archikatedrze. Wtedy są przez wspomnianych dziennikarzy są pogardzani, nazywani “moherami” i “smoleńskim ludem”. Od takiej hipokryzji wolę prawdziwy obraz Polski, którego szkicem była sytuacja w Sejmie. Rozumiem, że przykro jest przed świętym rodakiem stanąć w uświnionych butach. Jednak tacy dziś jesteśmy. Nie ma co się oburzać na radykalną lewicę i pozować na świętoszków. Wszyscy dopuściliśmy do tego, by Polska stała się gnojowiskiem. Odświętne glancowanie butów to rozwiązanie krótkowzroczne. Trzeba zacząć wywozić gnój: postmodernizm, gender, propagandę homoseksualną, pogardę wobec własnej historii. Oczywiście pewien margines brudów będzie istniał zawsze, chodzi jednak o to, by zmieścić go w wychodku, a nie roznosić po uniwersytetach czy państwowych instytucjach kultury. Na pewno święty Jan Paweł II, wzorem swego Mistrza, nie gorszy się naszym upodleniem. Raczej nad nim boleje, patrząc z miłością zarówno na patriotów, jak i na ludzi zagubionych w cynizmie. Nie znaczy to przecież, że powinniśmy zaakceptować życie w gnoju.

Część ludzi władzy była obecna w Watykanie w czasie kanonizacji. Jaki widzi Pan stosunek obecnych władz Polski do nauczania Jana Pawła II? Czy Papież jest dla rządzących ważny?

Niech Pan nie żartuje. Może w którymś z tych ludzi został jakiś prywatny sentyment do Papieża, ale w wymiarze politycznym są absolutnie głusi na jego nauczanie. To nie omylni grzesznicy, pełni dobrych intencji, lecz zdyscyplinowani funkcjonariusze systemu, który chce zabić wiarę i polskość. Dzień, w którym przegrają wybory, będzie dla wszystkich ludzi wolności świętem narodowym. I znakiem, że nasze modlitwy, składane za pośrednictwem świętego Jana Pawła II, zostały wysłuchane.

Rozmawiał Stanisław Żaryn
Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/wencel-polska-stala-sie-gnojowiskiem,10486027820#ixzz30J4sV8st

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *