Słowo na niedzielę 26 stycznia

Jezus

Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” (Mt 4, 20)

 

  1. Ilekroć czytam opis powołania czterech pierwszych Apostołów – Szymona, Andrzeja, Jana i Jakuba – zdumiewa mnie szybkość ich reakcji na słowo Jezusa „Pójdźcie za Mną!”. W słowie „natychmiast” wyczuwam spontaniczność i „gwałtowność” dla królestwa Bożego. Mówi przecież Jezus w innym miejscu Ewangelii o ludziach gwałtownych, zdobywcach tego królestwa. Jezus obiecuje rybakom jedynie „rybołówstwo dusz” („staniecie się rybakami ludzi”), a reakcja dorosłych wszak ludzi przypomina reakcję naiwnych dzieci, które usłyszawszy o sklepie, w którym rozdawane są cukierki za darmo, biegną bez namysłu z nadzieją otrzymania słodyczy w ilościach ogromnych.
  2. Cieszę się, że kandydaci na Apostołów natychmiast zostawili wszystko to, co ich łączyło z pracą. Obawiam się, że gdyby nie wykorzystali tej godziny łaski, a nawet minuty i chwili łaski, ona – prawdopodobnie – nie powtórzyłaby się nigdy. Na słowa Jezusa „Pójdźcie za Mną” zareagowali spontanicznie, sercem, a domysły rozumu zostawili na boku. Nie przeprowadzili debaty na temat:„Co zrobić z zaproszeniem Jezusa?” ani jakie będą konsekwencje zostawienia wszystkiego. Po prostu poszli! Przypominają w swej reakcji i Zacheusza, który zszedł z sykomory i przyjął Jezusa rozradowany, mimo że z pewnością ani siebie, ani swej służby, ani swego domu i kuchni na ugoszczenie Jezusa nie przygotował. Czterech rybaków słowa Jezusa jakby „zahipnotyzowały”; Jezus ich urzekł spojrzeniem i słowem; Mistrz z Nazaretu pochwycił ich miłością, bo sam był i jest Miłością. Zachwyca mnie jak Jezus w tak prosty sposób (spotkanie i słowo) tę czwórkę złapał w sieci swojej miłości i że już nigdy ich z tej sieci nie wypuścił.
  3. Kiedy moja katechetka z II klasy szkoły podstawowej kilka tygodni przed moją I komunią powiedziała „Pawełku, a może zostaniesz księdzem?” nie myślałem, że znaczenie tych słów będzie dla mnie podobne, jak Jezusowe „Pójdźcie za Mną”. Im bliżej matury słowa te powracały do mego serca, stając się „siecią” coraz mocniejszą, z której nie tylko, że nie mogłem uciec, ale też z której już nie chciałem uciec! Jezus posłużył się zakonnicą, Jej pytaniem, spotkaniem z Nią na lekcji religii, by mi zaproponować zostawienie wszystkiego i wszystkich ze względu na służbę królestwu Bożemu. Tej propozycji nie mogłem ani zapomnieć, ani zagłuszyć. W tym sensie rozumiem rybaków znad Jeziora Galilejskiego – oni nie mogli nie pójść za Jezusem. Musieli tak jak dzieci zareagować – to był „przymus Miłości”.
  4. Wiele modlitw nie jest przez nas „odmówionych”, wiele Mszy nie jest przez nas przeżytych, wiele słów Bożych nie przeczytanych, wiele spowiedzi odłożonych na „potem”, wiele prac nie wykonanych w terminie – bo zagłuszamy w sobie „przymus Miłości”. Duch Święty do wielu rzeczy nas „przymusza”, ale my boimy się NATYCHMIAST to zaproszenie przyjąć. Mijamy się z minutami i chwilami łaski Bożej. Bylibyśmy ludźmi bardziej rozmodlonymi, oczytanymi w Słowie Bożym, spokojniejszymi o swoje obowiązki, mocniejszymi siłą rozgrzeszenia, gdybyśmy jak naiwne dzieci pędzące po cukierki darmo rozdawane w sklepie, sercem odpowiadali na natchnienia Jezusa. Jeśli masz natchnienie, by przeczytanie tego komentarza (lub jakiegoś wcześniejszego)) zaproponować innej osobie – NATYCHMIAST to uczyń. Tak nie zmarnujesz łaski chwili!

Ks. Paweł Barylak SDB

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *