CHCESZ ŻYĆ?

SMB
z o. Maciejem Sierzputowskim rozmawiała Kasia Chrzan

Kasia: „Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie.”  Czy możliwe jest dla człowieka wypełniać przykazania Boga?

o. Maciej: Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że to, co nazywamy przykazaniami, to nie rozkazy, nakazy, ale słowa. Bóg, kiedy powierza Dekalog Mojżeszowi na górze Synaj „wypowiada wszystkie te słowa” (por. Wj 20, 1). Bóg nie narzuca, nie rozkazuje, ale mówi. On jest Bogiem dialogu, Bogiem słowa, Bogiem relacji. Dekalog to dziesięć słów, to instrukcje opisujące konkretny styl życia, tego życia, które w sposób doskonały objawiło się w Chrystusie. On zawsze wpatrzony w Ojca, doskonale posłuszny Jego woli, błogosławiący tych, którzy Go zabijają, ofiarujący całego siebie, kochający do ostatecznych konsekwencji swoich oprawców, czysty, z sercem wypełnionym przepięknymi pragnieniami… Chrystus i tylko On doskonale wypełnił wszystkie przykazania, które tak naprawdę streszczają się do jednego: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem (…) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22, 37-39). To On, to Jezus Chrystus, umiłowany Syn Ojca… To Jego opisują przykazania, które w naszym przypadku są frontalnym atakiem na antyczne kłamstwo zakorzenione w naszym sercu, zgodnie z którym my musimy dać radę sami, zawsze o własnych siłach… Faktycznie Dekalog bardzo często odczytywany jest w taki sposób czysto wysiłkowy, a przez to nudny i absolutnie nieatrakcyjny.

Nikt z nas nie jest i nigdy nie będzie w stanie o własnych siłach żyć zgodnie z tymi dziesięcioma cudownymi słowami! I absolutnie nie o to chodzi! Chodzi o to, żeby zapatrzyć się w Chrystusa, który żyje dokładnie tak i stracić dla Niego głowę odkrywając, że On stracił ją dla mnie umiłowawszy mnie do ostatecznych konsekwencji. To życie, przepiękne i wspaniałe opisane przez przykazania jest tylko w relacji z Nim… Przestać patrzeć na siebie, na swoje możliwości i siły i… zapatrzyć się, zachwycić się Chrystusem, który kocha i z miłości umiera. To jest tajemnica! Zanurzyć się w Nim tak po prostu, pokornie i z ufnością, przylgnąć, wtulić się w Niego … To doświadczenie, które przemienia życie człowieka…

„Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał” (1J 5, 1)

„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13)

Kasia: „Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo: bo Duch jest prawdą.” Czy jeśli Jezus przyszedł na świat przez wodę i krew, nie TYLKO  w wodzie, to czy i my nie mamy tacy być w świecie? Bo przecież nie sobą, ale Wodą i Krwią Chrystusa zwyciężamy ten świat? To znaczy Wodą i  Krwią wypełnimy przykazania Boga, a Duch którego przyjmujemy daje o tym świadectwo? Duch jest prawdą a prawda wyzwala.

Nie możemy wyzwolić się sami, bo nie umiemy kochać. Ale możemy rodzić się nieustannie w Krwi i Wodzie Ciała i Ducha Jezusa Chrystusa, a wtedy misja nasza na ziemi będzie spełniona według Prawdy.

Jaka to jest misja? Dla każdego inna, według prośby Boga Ojca. Czyż Bóg nie prosi nas rzeczywiście o ratowanie dusz w konkretach naszej codzienności? Być może będzie to czasem cierpienie fizyczne w szczególnych intencjach pośród cichych ścian swojego mieszkania, być może wytrzymywaniem życia dzień po dniu z mężem alkoholikiem, dzięki czemu zostanie on uratowany od piekła? Innym znów razem będzie to jakaś wzajemna służba  we wspólnotach…

Ilu ludzi, tyle odrębnych, niepowtarzalnych misji, o które prosi Bóg. Ale zawsze jedno jest ich Źródło, które nie TYLKO  jest Wodą, ale zawsze(!) Wodą i Krwią!!! A Duch zaświadczy, że cierpienie jest nieodłączne w Dziełach Bożych. Czyż Syn Jego nie pokazał nam tego najpiękniej?

Ale! Pierwsza jednak misją każdego człowieka zrodzonego z Wody i Krwi Swego Boga jest nieustanna  wdzięczność Chrystusowi za uratowanie nas samych. Właśnie to nieustanne dziękczynienie jest prawdziwą przyczyną chęci niesienia Dobra innym.

o. Maciej: Woda i krew… Przeżywamy Drugą Niedzielę Wielkanocną, czyli Miłosierdzia Bożego, święto ustanowione przez Jana Pawła II zachwyconego pięknem Orędzia o Miłosierdziu, które Bóg dał światu przez św. Faustynę Kowalską. Pięknym obrazem tego Święta jest wizerunek Jezusa Miłosiernego z napisem „Jezu ufam Tobie” i dwoma promieniami wychodzącymi z Jego serca: białym i czerwonym. Biały płomień to woda Chrztu Świętego, sakramentu, w którym dokonuje się w człowieku głęboka, ontologiczna przemiana. Już nie syn Adama, ale Dziecko Boga, niosące w sobie Jego życie, łaskę uświęcającą, które otrzymuje w darze. Czerwony płomień to krew Ofiary Eucharystycznej, która sprawia, ze to Boże życie w nas wybucha, eksploduje, wzrasta. Chrystus daje się jako pokarm i jako napój, łączy się ze mną, żeby mnie przebóstwić, zalewa mnie strumieniem swojej miłości. On tego dokonuje! Powracamy do relacji, bo to ona jest istotą chrześcijaństwa. Nie nakazy, z którymi zostaję sam, ale relacja z Bogiem, który mnie kocha, za mnie umarł, wziął na siebie moje grzechy i tak bardzo pragnie ze mną komunii po to, aby dawać mi nieustannie swoje życie i przemieniać mnie w siebie. Moja misja? To przede wszystkim być alter Christus tam, gdzie żyję, cała reszta jest drugorzędna, przychodzi sama. Dokładnie to dzieje się w życiu każdej osoby wtulonej w Chrystusa… że staje się Nim… dla innych…

Kasia: „Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. My – dzisiejsi ludzie – nie widzieliśmy ukrzyżowania, zmartwychwstania. Nie spotkaliśmy Aniołów przy grobie Jezusa. Nie szliśmy do Emaus.

A jednak, wszyscy ci spośród nas, którzy uwierzyli, są błogosławieni. SĄ BŁOGOSŁAWIENI!!! To znaczy pełni wszystkiego wystarczająco na daną chwilę, łącznie z Darem Tęsknoty za Jezusem, który jest już spełnianiem się Obietnicy Boga w nas! To nie dzieje się poza nami, w innym czasie. To się dzieje TERAZ!!! TU GDZIE JESTES I GDZIE WŁAŚNIE TO CZYTASZ!!!

W Wodzie i we Krwi Chrystusa realnie jesteśmy. Nie tylko w Wodzie. Boże jaki to zaszczyt!!! Jakie to piękne!!! Nie musimy dawać temu rady, bo w Jego Wodzie i w Jego Krwi spełnia się wszystko, czego On chce dla nas. A tylko to, czego chce dla nas Bóg jest PRAWDZIWE. Już nie trzeba szukać, bo Krew i Woda Chrystusa jest TERAZ  w nas. Czy chcemy Nimi żyć? Czyli – czy chcemy ŻYĆ?

 

o. Maciej:

 

No właśnie, to pytanie podstawowe w tej całej przygodzie… Chrystus pragnie dokonać we mnie tego wszystkiego, dotykać mnie swoją miłością, przemieniać w siebie, przebóstwić, dawać mi swoje życie… Ja nie mogę tego w sobie dokonać, o własnych silach nie mam najmniejszych szans, ale mogę tego pragnąć i to pragnienie pozwala Mu działać we mnie… On pragnie tego ponad wszystko. Tylko… czy ja tego naprawdę chcę?

Otóż wierzę głęboko, że tak! TAK! TAK! TAK! Każdy człowiek ma w sercu, może niekiedy głęboko zagrzebane, ale zawsze żywe pragnienie tej bliskości z Jezusem. Wszyscy potrzebujemy i pragniemy doświadczenia wtulenia się w Niego, przepięknego zachwytu nad Jego miłością do nas. To jest pewność z jaką Kościół od wieków głosi Ewangelię wszystkim, bo tak naprawdę wszyscy tego pragną.

Dlatego Bóg przekazał Orędzie o swoim Miłosierdziu.

„Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata”

JEZU UFAM TOBIE, JEZU UFAM TOBIE, JEZU UFAM TOBIE …

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *