Dziś zapraszam na ciekawy fotoreportaż. Co w nim ciekawego? O! Raczej kto!
Otóż niedawno miałam wielką przyjemność poznać pewnego człowieka. Niepozorny, naprawdę skromny, i to całą pełnią skromności, od razu po kilku słowach wywiadu, który z nim spisywałam, mi zaimponował. Czym? Nie umiem tego nazwać, ale jadąc w skałki, bardzo cieszyłam się na to spotkanie, bo wiedziałam już z wcześniejszych rozmów, że jechałam poznać kogoś niezwykłego. I tak też było! Oto Artur Pierzchniak zwany wśród kolegów wspinaczy „Gumą”.
Spokój, opanowanie i ogromna pasja, jaką Artur pała do gór i skał są imponujące! Artur lubi opowiadać o tym, czym się zajmuje, a opowieści snuje naprawdę ciekawie! Gumy można słuchać po prostu godzinami, bez znużenia. Jego doświadczenie i mądrość, jest jakby wyssana z samych skał, które ubezpiecza.
A wszystko to, robi jedną ręką!
Dlaczego? Wyjaśni się to już wkrótce, gdy zaprezentuję Państwu wywiad z Arturem na temat pewnego wypadku.
Póki co, pozwalam sobie rozgrzać Państwa ciekawość poniższym fotoreportażem z podglądania działań Gumy na skałach, miałam bowiem wspaniałą okazję z bliska obserwować, na czym polega takie ‚ubezpieczanie drogi’ i posłuchać kilku opowieści o trasach wspinaczkowych, które Artur ubezpieczał, a było ich już około 400!!!
Artur Guma to także niesamowity instruktor wspinaczki. Spokój i dokładność oraz łagodność powodują, że uczący się pod jego okiem amator, czuje się po prostu dobrze i bezpiecznie, bo Guma to człowiek, któremu możesz ufać!
Osobiście uważam, że taki przewodnik po Jurze Krakowsko – Częstochowskiej to skarb dla wszystkich, którzy chcieliby choć trochę poczuć klimat wspinaczki i na własne oczy zobaczyć jak powstają trasy dla wspinaczy.
A tu fragmencik przyszłego wywiadu:
Kasia Chrzan: Jak wygląda takie ‚ubezpieczanie drogi’?
Artur ‚Guma’ Pierzchniak:
Ubezpieczanie skały wygląda tak:
Najpierw znajduję ciekawą skałę i drogę na niej, która mi się podoba, która zasługuje na ubezpieczenie.
Przypatruje się więc jej z dołu, spod skały, dokładnie, jej formacji, trudności…
A potem z góry skały, przy pomocy sprzętu alpinistycznego, zjeżdzam taką wybraną drogą, już z bliska ją dotykając, oceniając. W odpowiednio wybranych miejscach wiercę otwory na ringi, czyli takie haki przelotowe, służące do stałej asekuracji w skale, w które idąc od dołu, wpina się linę z karabinkiem dla zabezpieczenia, w razie odpadnięcia od skały podczas wspinania się.
Taki stały punkt – ring powstrzymuje nasz upadek przed uderzeniem. Ringi są wklejane na odpowiedni klej, co zapewnia dość wieczną żywotność takiego punktu asekuracyjnego.
K. Ch.: I Ty to wiercenie robisz jedną ręką?????
A. P.: Czemu nie? Mogę pokazać jak będziecie w skałkach! Wiercę jedną reką. Jak ma się to opatentowane, to nie jest to takie strasznie trudne!
Kasiu! Posyłaj wywiady nie patrząc na komentarze. Ufamy, że niejeden czyta choć nie potrafi się skupić i odpowiedzieć na wyczyny Gumy. W świecie mimo wszystko coraz więcej heroizmu. Nie zniechęcaj się i pisz. Szpaku.