Chcesz być świętym i to nie działa. Nic ci to nie mówi?

ikonka

Jeśli poniżej co źle napisałam, całym sercem proszę teologów: oświećcie mnie!

O tym, że che się zostać świętym, człowiek może śpiewać, mówić to, powtarzać do znudzenia, wykrzykiwać to sobie i innym, pisać w swoich skrytych pamiętnikach… i może mieć się to nijak do jego wewnętrznego przekonania.

… i ciągle to nie działa…

Posłuchaj…

Jaka jest ludzka psychologia świętości? Czasami to naprawdę bez sensu!

…bo mówi człowiekowi, że MASZ BYĆ ŚWIĘTY. I każe człowiekowi to sobie powtarzać. I Ty wyśpiewujesz to w piosenkach, wypowiadasz w różnych sekwencjach i nijak to ma do Twojego osobistego życia!

Czy nic nam to nie mówi???

Mówi wiele! Posłuchaj dalej…

Wejdźmy jednak w naturę człowieka:

Wykorzystam troszkę bogactwo  treści  za św. Augustynem z dowodu na istnienie nieśmiertelnej duszy, bo analogiczne myślenie rozjaśni nam temat prawdziwego autorstwa pragnienia świętości.

Pomyśl: Jak oko nie jest w stanie się zapytać o dźwięk, bo nie ma takiej natury, takich predyspozycji, a ucho nie zapyta się o barwę, tak człowiek nie może zapragnąć być Bogiem – a tak rozumiem świętość. Człowiek jest za mały na to pragnienie. To jakby mózg, który kiedyś umrze i od początku do końca jest materialny, miałby sam z siebie zadać pytanie o nieśmiertelność. NIE MOŻE. Mózg daje tylko neurony w którym rodzą się odpowiednio skonstruowane dźwięki. Bóg – doskonałym Inżynierem ciał, aż po atomy… komórki… widzicie to piękno??? Kochać przyrodę to widzieć Boga!!!! Alleluja!!!

…ale pytania o nieśmiertelność nie może zadać mózg, bo ten jest śmiertelny! Ono jest z duszy – z nim połączonej za życia. Jasne.

A teraz analogia:

Tak samo człowiek – cudowny i doskonały w swym gatunku, nie może ze swej natury zapragnąć być Bogiem – to znaczy być właśnie Świętym (!), bo to go przerasta. Wykracza poza niego. Tak jak ucho nie może chcieć widzieć słońca, a mózg pytać o nieśmiertelność.

I TU OBJAWIA SIĘ MIŁOŚĆ BOGA!

Zadaniem człowieka, jest poznać siebie, ale nie jakkolwiek – tylko poznawać siebie w MIŁOŚCI BOGA. Co to konkretnie oznacza? Ooo! To wielki i wspaniały temat! Ale rozwinę go innym razem. Wróćmy do pragnienia świętości.

Znaleźć się w samym centrum siebie, ale nie tak, jak proponują to szatani – w nirwanie… bo to oznacza porzucić siebie. Nirwana jest najgorszym kłamstwem poznawania siebie i de facto jest jego zaprzeczeniem!!! Nirwana oznacza porzucenie siebie, oddanie siebie rozpaczy, za którą stoi szatan. Stąd są samobójstwa.

Poznawać siebie realistycznie we własnym wnętrzu, to poznawać siebie w Miłości Boga. Wchodzić w swoje własne WEWNETRZNE SANKTUARIUM, to przyjść do źródła, które zaplanował nam w nas Bóg.

Nasze wewnętrzne sanktuarium nigdy nie jest puste i nigdy nie jest tam coś z nas, oprócz naszego istnienia. To jest nasze czyste istnienie, a w nim najbardziej PRAGNIE MIESZKAĆ BÓG, aby stamtąd przenikać całą naszą naturę, ogarniać ją i się nią najczulej opiekować. Pielęgnować nas w całości.

Oto cały sens świętości. Zjednoczenie przemieniające. Pełne zatonięcie w Miłości – w Źródle i w tym Źródle przebóstwienie nas, którego dokonać może tylko sam Bóg – nigdy my.

Konkretnie:

Nasze wewnętrzne sanktuarium to nasze istnienie – czyste istnienie – tam nic nie dodajemy od siebie, gdyby tak było – szczęście jakie tam jest i Miłość zostałaby obniżona…

Nasze Źródło, z którym cała nasza natura w jedności, w harmonii ma być zespolona. Nie wszystko gra jak trzeba, jesteśmy po grzechu pierworodnym, ale Bóg mieszkający w naszym Wewnętrznym Sanktuarium wie o tym lepiej niż my i jako Jedyny wie zawsze, co z tymi naszymi pokręconymi reakcjami ludzkimi robić.

Taka jest psychologia świętości – Jedno Źródło – Święte Świętych – Wewnętrzne Sanktuarium. Chodzi o nieprzerwane trwanie w Nim – aż cała niedoskonała istota ludzka z Niego czerpie bez sekundy przerwy. I wtedy nawet jeśli nasze ludzkie usposobienie nie potrafi zapanować nad swoją naturą… nerwami… zmęczeniami…. bólami… tzw. prozą życia… to już nie ma w człowieku potępiania siebie, ale jest szukanie przebaczania, pocieszania i nieustane oddawanie się czułemu pielęgnowaniu nas przez Boga – bo Tatuś tego nieustannie pragnie!!!

To Wewnętrzne Sanktuarium jest tak piękne, że z jego natury biorą się także nawrócenia dzikich plemion, nawrócenia muzułmanów na wiarę w Jezusa Chrystusa. Z tej wewnętrznej predyspozycji Źródła, które jest Świętym Darem wpisanym jako podstawa naszego jestestwa, biorą początek wszelkie nawrócenia!

I teraz znów wróćmy do pragnienia świętości.

Mówić ludziom, że masz być świętym – to zaczynać sprawę od końca. Tak mówić może Bóg bezpośrednio – bo Bóg ma moc mówienia, które od razu się staje, Słowo od Boga to od razu zaistnienie faktu, który wypowiada Bóg! Jego mówienie jest jednocześnie realizacją tego, co wypowiada!

Pragnienie bycia świętym – to znaczy bycia Bogiem – wraz z Bogiem, nie może być naszym pragnieniem. To jest pragnienie Boga – nie nasze, bo nasza natura jest za mała – za ‘inna’, a to jest największy z Darów Boga. Nasze ubóstwienie!!!

Nasza przemiana nas w Niego! To jest pragnienie OD BOGA! Ten który nam to pokazał – to JEZUS CHRYSTUS – przyjmując naturę ludzką!!!

A zatem cała historia powinna mieć taki porządek:

Nie zmuszaj się sztucznie do pragnienia bycia świętym – to nic nie da. Ale wejdź i zamieszkaj w swoim Wewnętrznym Sanktuarium i tam PO PROSTU TO PRAGNIENIE PRAWDZIWIE JEST!  Nie od ciebie, ale od Boga. Ty nie możesz w sobie takiego pragnienia wymyśleć. Ono tam jest.

I cała twoja połamana istotowość ludzka w ani jednym momencie, w ani jednym miejscu absolutnie temu pragnieniu nie przeczy!!!

A ułomność naszej istoty właśnie pozwala nam PRAWDZIWIE KOCHAĆ – i to prawdziwie – czyli realnie!

Jezus też dał się połamać, całkowicie. Jak myślisz, po co?…

Chwała niech będzie Duchowi Świętemu, który pragnie w nas Prawdy!

Katarzyna Chrzan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *