Zabójca uwolniony

10502305_755356181182551_2414901769487212943_n

Z o. Maciejem Sierzputowskim CSSp rozmawiała Kasia Chrzan

Kasia: „Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy.”

Co oznacza dziś zapieranie się Chrystusa? Teraz już mamy podane Pismo, które jest wyjaśnione, choć wciąż odkrywane dla każdego z nas na nowo. Ale jednak żyjemy w świecie, w którym nieskończone możliwości ogarniają nasz umysł i nasze serca… czy wciąż jesteśmy… nieświadomi? …

„Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak przełożeni wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone” Dz 3, 13-15. 17-19

… i… czy… każde zaparcie się Chrystusa … jest… czynieniem czegoś dla powodzenia … zabójcy?

Cóż za niezwykłość. Odwrotność tego świata! Oto Królestwo Boga! TU i TERAZ! Zabójca doświadczający powodzenia to znaczy unikający kary,  a jednocześnie widzący… i to WIDZĄCY  jak za niego Ktoś bardzo cierpi…

Zapierający się Chrystusa jest jednocześnie zabójcą i dzięki Chrystusowi, którego się zapiera, wiedzie mu się dobrze!!! Boże!!! ZOBACZMY TO!!! Wszyscy to zobaczmy!!! Każdy niech tego dotknie całą swoja duszą!!!  Boże Najukochańszy! Ileż wolności w tym Świętym Dotknięciu!!!

O. Maciej: Zabójca, o którym mowa to Barabasz, uwolniony na żądanie ludu, który domagał się śmierci Chrystusa. Przedziwna scena… Jezus, Syn Człowieczy, Umiłowany Syn Ojca, „Oto Człowiek!” i Barabasz – Bar Abbas, czyli… syn ojca… człowiek… Tych dwóch ludzi obok siebie… Dwa style życia: miłość i nienawiść, łagodność i agresja, pokój i wojna, przebaczenie i surowa kara. Wybawienie przez miłość przebaczającą aż do całkowitej ofiary z siebie i wybawienie przez walkę eliminującą wrogów…

Co jest bliższe naszemu sercu, naszym schematom, naszym sposobom na życie? Co jest według nas bardziej ludzkie? Tak szczerze…

2000 lat chrześcijaństwa, a człowiek wciąż czuje niegasnącą sympatię do Barabasza…

Jesteśmy tak bardzo zatopieni w naszych ludzkich logikach i stąd nieświadomi, bo przecież „życie to walka”, „nie można być naiwnym”, „niszcz, inaczej zniszczą ciebie”, „atakuj pierwszy”, „nikomu nie ufaj, inni chcą cię oszukać”, „każdy człowiek jest wrogiem”…

To właśnie Barabasz i jego sposoby na życie…

Kasia: Kto mówi: «Znam Go», a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.” 1 J 2, 1-5a

W jaki sposób Bóg daje nam się poznawać? Teraz i tu gdzie jesteśmy. W 2015 roku?

o. Maciej: Tak jak zawsze, poprzez konkretne doświadczenie swojej obecności. Mam świadomość, że brzmi to dość abstrakcyjnie, ale jeżeli spróbujemy odnieść to do naszych relacji… W jaki sposób my się poznajemy? Poznanie to proces, który ma swoje etapy. Zaczyna się od spotkania, od wymiany spojrzeń, słów. Trudno jednak powiedzieć, że się znamy po kilku chwilach rozmowy, choć nieraz może coś tak zaiskrzyć, że mamy takie wrażenie. Mimo wszystko potrzeba kolejnych spotkań, które coraz bardziej pogłębiają więź, coraz mocniej się poznajemy. Wzajemne poznanie nabiera specjalnej jakości, kiedy zaczynamy się odwiedzać, nie mówiąc o wspólnych wyjazdach, spędzeniu ze sobą kilku lub więcej dni. Możliwość dzielenia z sobą codzienności, to wspaniała przestrzeń poznania. Bycie z sobą.

Chrystus wybrał pierwszych uczniów przede wszystkim po to, aby byli z Nim, dopiero później po to, aby ich posłać (por. Mk 3, 14). Być, żeby poznać… poznać, aby iść…

Kasia: A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam».

Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. Łk 24, 35-48

Proszę Ojca, dlaczego po zmartwychwstaniu Jezusa Jego najbliżsi za KAŻDYM razem Go nie poznawali?

o. Maciej: Bo im się to w głowach nie mieściło…! Nikt z nich nie wpadł na taki pomysł! Nikt nie stworzył takiego scenariusza! Mimo, że Chrystus mówił im kilkakrotnie o swoim zmartwychwstaniu, to ich przerosło. To najlepszy dowód na to, że Jezus naprawdę zmartwychwstał, gdyż żaden człowiek sam by tego nie wymyślił.

Kasia: „Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.” Łk 24, 35-48

Dlaczego Jezus dopiero po Swoim zmartwychwstaniu oświecił umysły uczniów? Dlaczego nie zrobił tego przed Swoją Męką??? Czego musieli oni doświadczyć podczas Męki Pańskiej? Odpowiedź na to pytanie jest dla nas bardzo ważna, bo oznacza to dla nas, że każdy… KAŻDY!!!  musi  doświadczyć tego, co uczniowie… zanim umysł jego zostanie oświecony. Czego Ojcze?

o. Maciej: Samych siebie w męce Chrystusa, swoich lęków, pustych deklaracji, prawdy o sobie, swojej małości i słabości. Tego musieli doświadczyć uczniowie i tego musimy doświadczać my, bo tylko człowiek słaby może pokornie pozwolić sobie coś wyjaśnić, pozwolić sobie pomóc, pozwolić się kochać. Tylko pokora pozwala na zaufanie.

„I rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.” Łk 24, 35-48

Co oznacza głosić coś w czyjeś imię? W Imię Jezusa?

Musimy doświadczyć nas samych w Męce Chrystusa, w ciemności, w doświadczeniu wybawianego zabójcy – oto nasze przygotowanie do głoszenia nawrócenia, do głoszenia Prawdy o odpuszczeniu grzechów wszystkim!!! Jeśli doświadczymy siebie, to znaczy najgłębszej z możliwych niepewności w Męce naszego Boga, to Zmartwychwstaniemy za życia. Oto jedyne przygotowanie do bycia świadkiem. Nie ma innego.

Pewnie, że możemy nie pragnąć takiej drogi, ale będziemy czynić wtedy rzeczy przeciw naszej naturze. Będziemy zabójcami, a Jezus będzie, cierpiąc, trwać  przy nas do końca.

o. Maciej: Głosić coś w czyjeś imię, to znaczy nie własną siłą i zdolnościami. Dlatego przeżycie słabości i niewystarczalności, dlatego oświecenie umysłu, aby rozumieli Pisma, żebyśmy mogli wejść w naszą misję nie w nasze, ale w Jego imię, tak aby to Jego dzieła realizowały się w nas. Tylko w ten sposób staję się świadkiem autentycznym, który nie lansuje siebie, ale jasno wskazuje na Chrystusa, jedynego Pana i Zbawiciela.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *